Evander Holyfield (44-10-2, 29 KO), który w przyszłym tygodniu skończy 50 lat, wciąż jest zdania, że miałby realne szanse na zwycięstwo w walkach z braćmi Kliczko.
- Jestem w wystarczająco dobrej formie i jestem wystarczająco dobry. Wierzę, że mogę wygrać z braćmi Kliczko, choć dobijam do pięćdziesiątki - uważa "The Real Deal".
Amerykańska legenda dwóch najcięższych dywizji zdaje sobie sprawę, że nie zanosi się na takie pojedynki, a starcia z innymi pięściarzami i eliminatory zupełnie go nie interesują. Oznacza to, że Holyfield jest świadomy, że jego kariera chyli się ku końcowi i być może nie zobaczymy go już w ringu.
- Nie chcę toczyć walk rankingowych. Nie zamierzam bić się dwoma lub trzema bokserami, żeby dopchać się do pojedynku o tytuł. Nie będę walczył z zawodnikami, którzy mają po 28-30 lat. Na szczęście Kliczkowie są starsi, płyniemy jedną łodzią - uznał wielokrotny mistrz świata.
- Dałem braciom wybór. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy. Skoro nie mają dla mnie tego szacunku, rozumiem to i idę dalej. Wyciszam się, nie mogę doprowadzić do walk, które mnie interesują. To jeszcze nie jest oficjalna decyzja, ale wkrótce przyjdzie na to czas. Nie ma już dla mnie walk - konczy Holyfield.
Sporo mówiło się w ostatnim czasie o kłopotach finansowych boksera, który sprzedawał na aukcji niektóre z pamiątek ze swej wspaniałej, trwającej 28 lat kariery. Evander twierdzi, że pieniądze nie są problemem i choć mógłby mieć ich więcej, to nie może narzekać, bo cały czas dobrze zarabia.