PAULIE KRYTYCZNIE O HATTONIE

Ryan Burton, boxingscene.com

2012-10-10

Mistrz świata WBA regular w wadze półśredniej, Paulie Malignaggi (31-4, 7 KO), już zaczyna budować atmosferę przed rewanżowym pojedynkiem z Rickym Hattonem (45-2, 32 KO). Jeśli obydwaj wygrają swoje najbliższe walki, w przyszłym roku prawdopodobnie zobaczymy ich drugie starcie. W listopadzie 2008 roku Brytyjczyk nie dał "Magikowi" żadnych szans i wygrał przez TKO w jedenastej rundzie.

Malignaggi uważa, że Hatton nie zrobił wówczas nic, żeby zwyciężyć, a cała wina ciąży na współpracy z Buddym McGirtem, który był fatalnie dobranym szkoleniowcem dla zawodnika z Brooklynu. Obecnie Paulie trenuje z Ericem Brownem w Wild Card Gym w Los Angeles.

- On nie miał na to żadnego wpływu. Chodziło o mnie i Buddy'ego. On nie zrobił niczego, żeby wtedy wygrać - twierdzi Malignaggi. - Po walce z Pacquiao, Hatton wskazywał na Floyda Mayweathera Seniora, winiąc go za porażkę, ale w żadnych okolicznościach nie mógł wtedy zwyciężyć. Nawet gdyby pomagał mu Jezus Chrystus, on i tak nie mógłby wygrać.

- Ricky zniknął, a kiedy ja zdobyłem tytuł mistrza świata, nagle zacząłem dostawać telefony, że Hatton zrzuca wagę i szykuje się do powrotu. To nie przypadek, że on zdecydował się na powrót, kiedy pas należy do zawodnika, z którym już kiedyś wygrał. Na powrót wybrał zawodnika, którego ja zdominowałem, co świadczy o braku inteligencji. Pozwólcie sobie powiedzieć, Senczenko nie będzie dla niego łatwym rywalem. Nie chcę mówić, że Ricky jest głupi, ale głupotą z jego strony jest myślenie, że czeka go łatwa walka, bo Malignaggi zdominował Senczenkę.