REID WRÓCIŁ DLA ANDERSONA

Redakcja, Informacja własna

2012-10-08

W drugiej połowie lat 90. Robin Reid (42-7-1, 29 KO) dzierżył tytuł mistrza świata federacji WBC kategorii super średniej. Stoczył również bardzo wyrównaną walkę z Joe Calzaghe, przegrywając stosunkiem głosów dwa do jednego. Pod koniec 2003 roku został obrabowany ze zwycięstwa nad Svenem Ottke i choć punktacja była bardzo kontrowersyjna, to najbardziej skandalicznie zachowywał się wtedy ringowy - Franz Marti, który za każdym razem, kiedy Ottke był czysto trafiony, przerywał na moment walkę i upominał za coś pretendenta. Został na szczęście za to zdyskwalifikowany na jakiś czas...

Reid uparcie dążył do odzyskania tytułu i po drodze odprawił niepokonanego wówczas Briana Magee, posyłając go czterokrotnie na deski. Nie dał jednak rady będącego w tamtym okresie w strasznym "gazie" Jeffowi Lacy'emu oraz wschodzącej dopiero gwieździe, Carlowi Frochowi.

A czemu w ogóle piszemy o 41-letnim już Robinie? Ano dlatego, że postanowił raz jeszcze wrócić między liny. I to nie z byle kim, bowiem były champion 20 października podczas gali w Sheffield skrzyżuje rękawice z Kenny Andersonem (17-1, 12 KO). Ten z kolei dąży do rewanżu z George Grovesem, z którym co prawda przegrał dwa lata temu w szóstej rundzie, lecz w pierwszych to on przeważał i miał przeciwnika na skraju nokautu.

Stawką potyczki Reida z Andersonem będzie wakujący tytuł brytyjski, tak więc odbędzie się ona na dystansie dwunastu rund.