Krzysiek niepotrzebnie nastawiał się na pojedynczy cios w końcowych rundach. Zabrakło chłodnej głowy. Przyznał mi się przed jedenastą rundą, że chciał mu urwać głowę i dlatego nie wyszło - mówi Fiodor Łapin.
Przegląd Sportowy: Tym razem po walce Diablo z Francisco Palaciosem nie ma żadnych wątpliwości co do wyniku.
Fiodor Łapin: Tak sądzę. Ekipa „Czarodzieja" nie będzie miała pretensji. We Wrocławiu zobaczyli co znaczy boksować przy większej częstotliwości przez dwanaście rund. Portorykańczyk ma charakter. Był bliski porażki przed czasem, a jednak przetrwał. Natomiast jeśli chodzi o Krzyśka to nie był jeszcze Diablo, jakiego chciałbym widzieć.
- Trener jak zwykle niezadowolony?
FŁ: Tak. Rozmawiamy tuż po walce i może to przez emocje. Muszę spokojnie obejrzeć potyczkę, bo chyba wiele rzeczy nie wychodziło. Krzysiek niepotrzebnie nastawiał się na pojedynczy cios w końcowych rundach. Zabrakło chłodnej głowy. Przyznał mi się przed jedenastą rundą, że chciał mu urwać głowę i dlatego nie wyszło.
- Mówiąc pół żartem, tym razem do końca drugiej, może trzeciej rundy Krzysiek wyprowadził więcej ciosów niż przez cały pierwszy pojedynek.
FŁ: Tak. A i to nie było wszystko na co go stać. Lewy prosty zaczął w końcu wchodzić.
- Podczas przygotowań z waszego obozu docierały różne głosy.
FŁ: Krzysiek był za miękki przed walką. Brakowało agresji. W ostatniej chwili udało się wszystko poskładać. Stąd słowa Andrzeja Wasilewskiego o braku motywacji. To był jeden z naszych chwytów, bo wiedzieliśmy, że Krzysiek się o tym dowie i zdenerwuje. Chcieliśmy tego. Podkręcaliśmy go w różny sposób. Bo siedziała w nim pierwsza walka i krytyka jaka spadła na niego po niej. Mocno to przeżył.
- Krytyka była zasłużona.
FŁ: Jak najbardziej. Nie mówię, że miał do kogoś pretensje, bo te miał do siebie. Krzysiek często później chce bardziej coś udowodnić komuś niż boksować swoje. Udało mu się jednak poradzić w tym pojedynku i myślę, że wygrana go podbuduje.
Więcej przeczytasz w dzisiejszym "Przeglądzie Sportowym".