MARTINEZ STRASZY CHAVEZA

Redakcja, Informacja własna

2012-09-13

Bardzo gorąco było na ostatniej konferencji prasowej przed sobotnią walką Sergio Martineza (49-2-2, 28 KO) z Julio Cesarem Chavezem Jr (46-0-1, 32 KO). Argentyńczyk i Meksykanin nie przebierali w słowach. Również niektórzy członkowie ich ekip przekrzykiwali się z wzajemnymi obelgami, a Sampson Lewkowicz chciał nawet sprowokować Fernando Beltrana do... walki na pięści.

Skupmy się jednak na słowach głównych bohaterów wieczoru. "Maravilla" zapewnił, że jest w fenomenalnej formie i w nocy z soboty na niedzielę rozbije twarz swojego rywala. Sergio wyraził także nadzieję, że ktoś z obozu Juniora w odpowiednim momencie przerwie walkę, bo on sam nie zamierza okazywać litości.

- To będzie wspaniała walka i jestem na nią gotowy. Przez długi czas trenowałem taniec, bo nic innego nie będzie mi potrzebne do pobicia Chaveza. To wystarczy do rozbicia mu twarzy na tysiąc części. To nie będzie zwykły nokaut. Najpierw sprawię mu straszne lanie, a dopiero potem znokautuję. Będzie cierpiał. Mam nadzieję, że ktoś z twojego narożnika przerwie walkę, bo ja będę bił do oporu - oświadczył 37-letni Martinez.

- Ja nigdy nie byłem maskotką mojego promotora... Chcę walczyć z najlepszymi, w przeciwieństwie do Juniora. Żadnych dobrowolnych obron. Chcę tego, czego oczekują ludzie. Nie powinieneś był brać tej walki. To będzie dla ciebie bardzo bolesne. Zrobię to dla Argentyńczyków, Latynosów i wszystkich Meksykanów, którzy mnie wspierają. Będzie bolało, bo nigdy nie szanowałeś sportu - kończy Sergio.