MIRANDA: ZNISZCZĘ BELLEWA, NASTĘPNY FROCH

Adam Jarecki, boxrec.com

2012-09-05

Już w najbliższą sobotę w Londynie były pretendent do tytułu mistrzowskiego w wadze półciężkiej, Tony Bellew (17-1, 11 KO) stanie do walki z zawsze niebezpiecznym Edisonem Mirandą (35-7, 30 KO). Pochodzący z Kolumbii puncher w swoim stylu zapowiada skończenie Anglika przed upływem 12 rund. Miranda do walki przygotowywał się z Chadem Dawsonem (31-1, 17 KO), który również w sobotę wyjdzie do jednej z najważniejszych pojedynków w życiu z mistrzem WBC i WBA Super wagi super średniej, Andre Wardem (25-0, 13 KO).

- Połóżcie dzieci spać wcześniej w najbliższą sobotę. Nie chcę ich przestraszyć tym co zrobię Bellewowi, a nie będzie wyglądało to zbyt ciekawie. Miałem świetny obóz. Przez ostatnie 6 tygodni trenowałem z Chadem Dawsonem i współpraca była bardzo owocna. Teraz jestem gotowy na każdego - rozpoczął Miranda.

"Pantera" wyśmiewa siłę ciosu Bellewa i jego zdaniem, tylko on sam może zakończyć walkę przed czasem.

- Obaj jesteśmy znani z tego, że mocno bijemy? Może muszę obejrzeć więc jego walk. Kto go nazywa puncherem? Jego dziewczyna? Jedyny gość, który może zakończyć tą walkę przed czasem jest Edison Miranda. Nie dam zdecydować o wyniku sędziom. Organizatorzy mogą zaoszczędzić pieniądze i ich nie zatrudniać. Po walce stać o własnych nogach będę mógł tylko ja i sędzia - odgraża się Kolumbijczyk.

Po pokonaniu "Bombera" Miranda nie wyklucza powrotu na Wyspy, by zawalczyć z mistrzem IBF wagi super średniej, Carlem Frochem (29-2, 21 KO).

- Kocham walczyć na Wyspach, mają tam świetnych kibiców. Po najbliższym starciu z chęcią tam powrócę, by walczyć z najlepszymi pięściarzami, którzy będą chcieli wyjść ze mną do ringu. Froch jest pierwszy na moim radarze. To wielki wojownik, który boksuje z taką samą pasją jak ja. Moglibyśmy dać kibicom dużo emocji - zakończył Miranda.