CHAVEZ: NIE BYŁO MI ŁATWO

Leszek Dudek, HBO 24/7

2012-09-02

- Nic nie dostaje się za darmo. Ciężka praca jest powodem, dla którego teraz tu jestem. Nie było mi łatwo ze względu na moje pochodzenie. Nie jestem synem pierwszego lepszego boksera, tylko najlepszego pięściarza w historii Meksyku. Jednego z najlepszych w historii tej dyscypliny - powiedział Julio Cesar Chavez Jr (46-0-1, 32 KO), który przygotowuje się obecnie do walki życia.

- Julio zawsze był przy mnie podczas obozów przygotowawczych, kiedy był mały. Przychodził na każdą walkę. Był ze mną na dobre i na złe. Przeżyliśmy razem wiele, bo był przy mnie, kiedy nadużywałem - zdradza jego legendarny ojciec, Julio Cesar Chavez Senior, który przez lata był uzależniony od narkotyków i alkoholu.

- Nie było to łatwe. On pił, brał narkotyki i rozwiódł się z moją matką. Było z nim naprawdę źle. Potrafił pić przez wiele dni. Pokazywał mi jak boksować i poczuł się przy tym fatalnie. Musiał się położyć. Pomyślałem wtedy: "Nie mogę dłużej na to pozwalać, bo on umrze" - wspomina 26-letni Junior, który zmusił ojca do podjęcia leczenia. - Na szczęście Julio był wystarczająco dzielny, żeby mnie tam zabrać. Oczywiście na początku nie mogłem się z tym pogodzić. Żałowałem, że jestem jego ojcem. Wypierałem się, piętnowałem go. Później mu dziękowałem, bo żyję dzięki niemu - dodaje Senior.

- Wszystko w życiu traktuję jako lekcje. To doświadczenie nauczyło mnie, że mogę brać sprawy w swoje ręce. Właśnie dlatego tak bardzo pragnę odnosić sukcesy i dokonać czegoś w życiu. On jest nie tylko moim ojcem, jest moim idolem. Podziwiam go. To on zaszczepił we mnie sport. Dziś jestem dumny z ojca. Walczę po to, by imię Julio Cesar Chavez było jeszcze bardziej znane - kończy młody Julio, który 15 września zmierzy się z Sergio Martinezem (49-2-2, 28 KO) na gali w Las Vegas.