GRZESIU, NIC SIĘ NIE STAŁO !

Dariusz Chmielarski, Opinia własna

2012-09-02

Zdrowo i mocno mnie obsobaczono za prognozę porażki przed czasem Grzegorza Proksy z Gennadijem Gołowkinem i bilans porównania bokserskich walorów obu zawodników, który wyszedł mi na 5:0 dla Gołowkina. Czy słusznie, to już nie mnie oceniać. Sądzę jednak, że mam zarówno prawo, jak i obowiązek krótko skomentować walkę po fakcie.

Zacznijmy od klasy Gołowkina. Wydaje mi się, że dopiero po walce z Proksą stała się ona oczywista dla wielu. Gołowkin to nie jest "jakiś tam mistrz świata" w dodatku drugorzędny, bo posiadający jedynie pasy WBA Regular i IBO. Gołowkin to jeden z najlepszych współczesnych bokserów zawodowych nie tylko w swojej kategorii wagowej, ale i w rzetelnym rankingu P4P. To pięściarz kompletny, który nie ma słabych punktów i z tego właśnie, a nie z niedocenienia Proksy wynikał bilans porównania 5:0. W dodatku reprezentant Kazachstanu czyni z walki na walkę ciągłe postępy. Jego kilka ostatnich pojedynków to prawdziwe perełki, które powinno sie pokazywać początkujacym bokserom w celach szkoleniowych. Całkiem przyzwoity bokser USA Lajuan Simon poległ z Gołowkinem już w pierwszej rundzie, a więcej niż dobry Japończyk Makoto Fuchigami skapitulował w trzeciej. Na ich tle Proksa wypadł całkiem dobrze i sprawił znakomitemu rywalowi dużo więcej problemów. Ciekawe, kim będzie następna ofiara Gołowkina i ile rund przetrzyma?

Co do samego Proksy, to trzeba na niego spojrzeć obiektywnie, bez krytykanctwa, ale i nie "przez różowe okulary". Grzegorz jest , obok Mateusza Masternaka, najwiekszym polskim bokserskim talentem spośród pokolenia, które nie skończyło jeszcze 30 lat. Posiada oryginalny, niewygodny dla rywali styl walki, jest szybki, silny i bojowy. To, że jest dobry nie znaczy, że nie może być lepszy. Świetny wrodzony refleks sprawia, że Proksa ma doskonały balans, ale to nie znaczy, że tylko do tego elementu ma być ograniczona jego obrona. Muhammad Ali też dysponował świetnym balansem, ale kiedy trzeba było chował się za szczelną podwójną gardą, co chroniło go przed inkasowaniem ciężkich ciosów. Jako bokser niski na swoją kategorię Proksa musi też w większym, niż dotychczas stopniu opanować walkę w półdystansie i w zwarciu. Przydałoby się również popracować nad psychiką, a konkretnie nad zimną głową w ringu. Na dziś dzień Grzegorz to bokserski diament, który jednak potrzebuje szlifu, żeby stać się brylantem, jak Gołowkin.

Nad przegraną z Gołowkinem nie ma co rozpaczać. Ta walka przyszła za szybko i skończyła się porażką, co było do przewidzenia. Porównałem ją do przedwczesnego wystawienia Gołoty przeciwko Lewisowi i podtrzymuje to porównanie. Mam jednak nadzieję, że Grzegorza ta przegrana nie załamie, a zmobilizuje. Potrzeba kilku lat pracy pod kierunkiem dobrego trenera i we współpracy z dobrym promotorem, a może i z Gołowkinem będzie można stoczyć równorzędny pojedynek. Grzesiu, nic się nie stało!