GRZEGORZ PROKSA W FORMIE PRZED WALKĄ O MŚ

Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl

2012-08-22

Grzegorz Proksa (28-1-0, 21 KO) kończy przygotowania do planowanego na 1 września starcia o mistrzostwo świata. Walka z Giennadijem Gołowkinem (23-0-0, 20 KO).

Od dwóch tygodni do stylu walki Giennadija Gołowkina, mistrza świata federacji WBA i IBO w wadze średniej, przyzwyczajało Grzegorza Proksę w Warszawie początkowo trzech, a obecnie dwóch pięściarzy ze wschodniej Europy. Polskę opuścił już Albert Ajrapetjan (20-2, 9 KO), któremu pękł łuk brwiowy. Do treningów Proksa przystąpił z marszu, kilka dni po udanym rewanżu z Kerrym Hope'em (7 lipca).

- Forma jest wysoka, pozostaje utrzymać ją do dnia walki. Przede mną jeszcze tylko środowy i piątkowy sparing. Zmniejszamy obciążenia. Były dwie dychy, teraz najwyżej sześć rund. Sparingpartnerzy reprezentują radziecką szkołę boksu. Są pomocni, ale nie przeceniamy ich przydatności w kontekście walki – mówi 27-letni Proksa.

30-letni rywal Polaka do USA przybył miesiąc temu, aby szlifować formę w wysoko położonym (ok. 2000 m n.p.m.) miasteczku Big Bear City (Kalifornia). Kazach, cytowany przez media, miał powiedzieć: „Proksa przeżyje szok. Nigdy nie walczył z kimś uderzającym równie mocno jak ja". Na Polaku takie wypowiedzi nie robią wrażenia, podobnie jak opinie ekspertów, stawiających Gołowkina w roli faworyta.

- Nie jestem żółtodziobem. Jako amator za przeciwników miałem bokserów nie gorszych niż Gołowkin. W ringu walczę od 15 lat, nie zmarnuję swojego wysiłku. Wątpię, aby Giennadij znalazł sparingpartnerów boksujących podobnie jak ja. A nawet jeśli tak, w ringu i tak będzie się liczyć dyspozycja dnia – twierdzi polski bokser.

W podróż do Verony w stanie Nowy Jork, gdzie odbędzie się walka, „Super G" wyruszy w sobotę. Kwestia zmiany rytmu dobowego nie martwi boksera. 

- Nawet się nad tym nie zastanawiam. Dopiero w ringu okaże się, czy aklimatyzacja przebiegała właściwie. Mogę zostać mistrzem świata i liczy się tylko mój cel – podkreśla Proksa.