SĘK: WALKA Z FONFARĄ? STAWIAŁBYM WSZYSTKIE PIENIĄDZE NA SIEBIE

Redakcja, Magazyn SpaRING

2012-08-15

Wczoraj na łamach Bokser.Org odbył się czwarty odcinek cyklicznego magazynu pięściarskiego SpaRING. Gościem specjalnym był Dariusz Sęk (16-0-1, 6 KO) z którym połączyliśmy się telefonicznie. Podopieczny Andrzeja Gmitruka został zapytany przez nas m.in. o potencjalną walkę z Andrzejem Fonfarą, ewentualny występ na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro i komentarz do werdyktu sędziowskiego w walce Pawła Głażewskiego z Royem Jonesem Juniorem.

SpaRING – Runda czwarta >>> 

Wiemy, że trenowaliście ostatnio na obozie w Zakopanem. Jak przebiegały te treningi? Nad czym dokładnie pracowaliście?
Dariusz Sęk: Na obozie w Zakopanem byliśmy ponad cztery tygodnie. Priorytetem były biegi po górach, dzięki temu wzmacniają się nogi. Tam, na wysokości ponad 1500 metrów nad poziomem morza,  jest zupełnie inne powietrze. Skupiliśmy się głównie na wytrzymałości i sile, żeby naładować baterie przed zbliżającą się drugą częścią sezonu. Z tego co wiem, czekają mnie minimum dwie gale w tym roku, dlatego musiałem popracować troszeczkę nad kondycją.

Możesz zdradzić nam więcej szczegółów dotyczących tych walk? Masz już jakieś konkretne informacje?
DS: Dokładnych, stuprocentowych informacji jeszcze nie mam. Wiem na pewno, że będą jeszcze dwie, może trzy gale w tym roku. Dwie być może będą mniejszego kalibru, a jedna zdecydowanie większa. Na pewno szykuje się coś zagranicą. Chciałbym poboksować w Anglii, pokazać się tamtej publiczności. Wiadomo jakie są realia w Polsce – nie za bardzo można zorganizować pojedynek o większe tytuły. Dlatego warto pokazywać się na obczyźnie. Ja bym tego chciał. Mateuszowi Masternakowi udało się związać z grupą Sauerlanda i tam na pewno będzie miał dobre walki. Ja również chciałbym zaistnieć zagranicą.

Jakbyś podsumował do tej pory rok 2012? Według mnie zrobiłeś chyba największy postęp w grupie Andrzeja Gmitruka. Pokonałeś w tym roku Szalwę Dżomardaszwiliego i solidnego Witalija Rusała. Zauważyłeś progres w swoich umiejętnościach bokserskich?
DS: Myślę, że tak. Długo przestawiałem się z boksu amatorskiego na zawodowy. W tym roku poczułem się w pełni zawodowym bokserem. Pokonałem dwóch bardzo ambitnych zawodników. Może to nie była czołówka europejska jeszcze, ale na pewno byli to ambitnie zawodnicy, którzy przyjechali do Polski po zwycięstwo. Nie chcieli oddać żadnej rundy, cały czas atakowali do przodu. Na pewno zaprocentowało to dla mnie dodatkowym doświadczeniem. Po to zasuwam ciężko, żeby osiągnąć szczyty w wadze półciężkiej aktualnie. Kto wie, może w przyszłości zmienię kategorię na wyższą? Jeszcze zobaczymy. Kogo mi nie będą dawać za przeciwnika, będę z nim wygrywał. Na pewno. Chciałbym przeciwników z jak najwyższej półki. Chyba każdy chciałby boksować z najlepszymi, ja do tego dążę.

[Pytanie od czytelnika]: Chodzą już takie pogłoski, że za cztery lata w Rio de Janeiro będą mogli startować pięściarze zawodowi, którzy nie przekroczyli 34. roku życia. Jakbyś się odniósł do możliwości wystartowania w kwalifikacjach olimpijskich, a potem ewentualnie start w Brazylii na Igrzyskach?
DS: Szczerze? To jest moje marzenie. Od zawsze chciałem wystartować w Igrzyskach Olimpijskich. Przechodziłem kwalifikacje do Igrzysk w Pekinie w 2008 roku, ale niestety nie udało się. Po tych kwalifikacjach przeszedłem na boks zawodowy. Gdyby w boksie amatorskim były inne realia, to zapewne wytrzymałbym do Londynu. Być na Igrzyskach, być olimpijczykiem to chyba marzenie każdego sportowca. W boksie dawno nie mieliśmy medali, a ja w końcówce kariery amatorskiej wygrywałem z zawodnikami naprawdę dobrymi. Pokonywałem tych, którzy jechali na IO w Pekinie. W niektórych moich walkach sędziowie mogli inaczej punktować. Choćby mistrzostwa świata, pierwszą walkę wygrałem z Egipcjaninem - medalistą poprzednich mistrzostw. W drugim pojedynku uległem Chińczykowi… Wiadomo, gdzie była Olimpiada. Przegrałem dwoma punktami, coś chyba było na rzeczy. Werdykt mógł pójść w drugą stronę. Gdybym zdołał się ponownie przestawić na boks 3 rundy po 3 minuty, to myślę, że pokazałbym na co mnie stać. Nie do końca zapomniałem tego boksu amatorskiego. Jeśli byłaby możliwość startu w kwalifikacjach do Rio, to pisałbym się na to. 

[Pytanie od czytelnika]: Co byś powiedział na walkę z odnoszącym coraz większe sukcesy Andrzejem Fonfarą?
DS: Powiedziałbym tylko tyle – dajcie mi go do ringu, a pokażę wam na co mnie stać. Pamiętam Andrzeja z czasów amatorskich i myślę, że jego technika dużo się nie zmieniła. Na pewno dużo przybrał na sile ciosu i na to trzeba byłoby uważać. Z takim zawodnikiem jak ja, Andrzej nie dałby rady boksować. Jestem zawodnikiem niewygodnym, leworęcznym. Organizacja tego pojedynku byłaby bardzo trudna. Nawet mógłbym walczyć u niego w Stanach Zjednoczonych. Stawiałbym wszystkie pieniądze na moją wygraną. Sto procent dla mnie… Andrzeja w ringu czekałaby solidna niespodzianka. To byłaby super walka. Dalibyśmy kibicom dużo emocji.

Widziałeś Darku starcie Fonfary z Glenem Johnsonem?
DS: Widziałem. Szczerze powiedziawszy myślałem, że Glen pokaże więcej. Na pewno on leżał Andrzejowi. Fonfara boksował bardzo dobrze na dystans, chodził na nogach. Johnson chował się za podwójną gardą. Polakowi to pasowało, bo jest zawodnikiem dystansowym. Kilka razy wstrząsnął Glenem. Spodziewałem się całkowicie innej walki. Nie dawałem większych szans Andrzejowi. Tylko bić brawa Fonfarze. Bardzo fajnie, że wygrał. Jest Polakiem.

[Pytanie od czytelnika]: Jak oceniasz postawę Pawła Głażewskiego w walce Royem Jonesem Juniorem i czy zgadzasz się z werdyktem sędziowskim?
DS: Każdy kto zna się na boksie nie zgodzi się z tym werdyktem. Paweł na pewno tę walkę wygrał. Górę wzięły kwestie biznesowe. Może Roy Jones niedługo zawalczy z Włodarczykiem? Ten werdykt na pewno niszczy boks. Paweł był bardzo dobrze przygotowany, pomimo krótkiego okresu treningowego. Z drugiej strony szkoda mi Roya Jonesa. To jest legenda światowego boksu, wszyscy go znają, a rozmienia się troszeczkę na drobne. Jeździ zagranicę, boksuje o paczkę gruszek. Kiedyś to był naprawdę zawodnik klasowy, wszyscy pamiętamy jakie toczył walki. Roy był fenomenem, idolem wielu bokserów. Moim zdaniem będzie przegrywał kolejne pojedynki, bo jest już rozbity i można to zauważyć. Pawłowi należało się zwycięstwo. W boksie zawodowym jest trochę więcej polityki niż sportu, a szkoda… Ludzie poznali kto to jest Paweł Głażewski i w przyszłości na pewno będzie miał jeszcze szanse zawalczyć z dobrym zawodnikiem.