GŁAZ: DOSTALIŚMY ZAPROSZENIE NA TRENINGI DO EMANUELA STEWARDA

Redakcja, SpaRING

2012-08-01

Wczoraj na Bokser.Org odbył się drugi odcinek magazynu pięściarskiego SpaRING. Gościem specjalnym wydania był Paweł Głażewski (17-1, 4 KO), który pod koniec czerwca spotkał się w ringu z legendarnym Royem Jonesem Juniorem (56-8, 40 KO). "Głaz" wrócił pamięcią do konfrontacji z Amerykaninem, opowiedział o planach na przyszłość i zdradził nam gorącego newsa. Być może w drugiej połowie sierpnia białostocczanin wybierze się do legendarnego Kronk Gym na treningi z samym Emanuelem Stewardem, który na co dzień trzyma pieczę m.in. nad Andym Lee i przede wszystkim Władimirem Kliczką. Zapraszamy do lektury!

SpaRING. RUNDA DRUGA >>>

Na początek wróćmy do Twojej walki z Royem Jonesem Juniorem. Emocje po starciu w Łodzi już opadły?
Paweł Głażewski: Tak, emocje już dawno opadły. O walce dowiedziałem się na dziesięć dni przed terminem. To były szalone dni… Telefon się urywał – dzwonili różni dziennikarze. Cała presja spadła z barków Dawida Kosteckiego na mnie. Kilka dni po walce doszedłem do siebie. Zdenerwowanie przeszło, uświadomiłem sobie, że nie miałem żadnego wpływu na to, co zrobili sędziowie. Uważam się za zwycięzcę.

Chciałbym się odnieść do szóstej rundy, bo na pewno ten moment będziesz pamiętał przez bardzo długi czas. Twój lewy sierpowy posłał Roya Jonesa na deski. To był mocny cios? Jak to widziałeś z perspektywy ringu?
PG: Wydaje mi się, że to był dosyć mocny cios. Poczułem to przez rękawice. Roy usiadł na tyłek i przez jakiś czas z niego nie wstawał. Nie chciałem rzucać wszystkiego od razu na jedną kartę. Tak jak mówiłem, przygotowania były bardzo krótkie. W dalszym ciągu jest to zawodnik [Roy] niebezpieczny, umie się bronić. Mógłbym się wystrzelać i dalej mogłoby być nieciekawie. Starałem się boksować spokojnie. Z perspektywy czasu, gdybym wiedział, że sędziowie tak zadecydują, to rzuciłbym się na niego i postawił wszystko na jedną kartę. Jednak w walce było inaczej, postawiłem na spokój. Zresztą takie były podpowiedzi mojego narożnika. Wyszło jak wyszło…

Ze smutkiem przyglądałem się tłumaczeniom Roya Jonesa, który po walce intensywnie szukał wymówek. Nie przyjmowałeś tych tłumaczeń z nostalgią – taki wielki pięściarz jak Roy nie potrafił przyjąć godnie porażki.
PG: Roy jest na pewno legendą boksu. Moim idolem na pewno był Mike Tyson, ale jego walki też oglądałem. Większy respekt czuję do mojej żony niż do tego zawodnika. On ma dwie ręce, tak samo jak ja, więc wychodzę i z nim walczę. Jeżeli on ma chęci dalej boksować, czuje się na siłach, to czemu nie?

[Pytanie od czytelnika - Nick Kukiz14] – Czy walka z Royem Jonesem znacząco wpłynęła na Twoją popularność?
PG: Myślę, że tak. Jeżeli chodzi o popularność, to ten pojedynek może dał mi więcej niż wszystkie poprzednie walki. Wielu ludzi oglądało tę walkę, kibicowało mi. Nawet na ulicy, szczególnie w moim rodzinnym Białymstoku, ludzie prosili mnie o zdjęcie, autograf, gratulowali. Kibice podnosili mnie na duchu, mówiąc, że wygrałem.

Jakie masz plany na przyszłość? Z rozmów przeprowadzanych przed programem słyszeliśmy, że być może otworzy się dla Ciebie opcja wyjazdu do Stanów Zjednoczonych?
PG: Tak, jest taka opcja […]. Mój trener, Piotr Pożyczka, przez sześć lat mieszkał w Stanach i tak naprawdę tam chyba jest jego dom. Przy okazji ostatniej gali Władimira Kliczki [7 lipca przyp. red.], gdzie boksował również Daniel Urbański, trener spotkał się z Emanuelem Stewardem, który stał w narożniku Władimira. Po rozmowach dostał od Stewarda zaproszenie na wspólne treningi do jego klubu w Detroit, zresztą trener też mieszkał w Detroit. W drugiej połowie sierpnia jest planowany ten wyjazd. Na dzień dzisiejszy przeszkodą jest brak wizy. Jednak jest już zaproszenie do USA, więc teraz tylko trzeba złożyć wniosek w Konsulacie i czekać na decyzję.

To byłaby chyba wielka sprawa dla Ciebie – treningi u boku Emanuela Stewarda, który na co dzień przygotowuje jednego z największych dominatorów wagi ciężkiej, czyli tak jak wspomniałeś Władimira Kliczkę.
PG: No tak. Ja w ogóle cieszę się z tej współpracy z moim nowym trenerem Piotrem Pożyczką. Przez wiele lat mieszkał w Stanach, ma bardzo duże kontakty wśród trenerów, zna środowisko i najlepszych fachowców. Sam również jest bardzo, bardzo dobrym trenerem. Myślę, że za wiele nie odbiega od Emanuela Stewarda, czyli jednego z najlepszych szkoleniowców w USA. Piotr jest otwarty na podpowiedzi innych. Nie zamyka się w swoim schemacie, tylko jest otwarty na nowe ciekawostki. To jest bardzo pozytywne. Ja uważam, że od każdego można się czegoś nauczyć.

Witryna boxrec.com podaje, że 13 października wystąpisz na gali w Kopalni soli w Wieliczce. Ten termin jest realny?
PG: Tak, wystąpię tam. To jest pewna data. Jest to coroczna impreza, bodajże czwarty raz będziemy gościli w Wieliczce. Dla mnie będzie to drugi występ w tej Kopalni. Mam tam stoczyć walkę wieczoru – dziesięć bądź dwanaście rund. Przeciwnik jeszcze jest kontraktowany. Być może zaboksuję wcześniej, ale na sto procent mamy termin 13 października.

Dziękujemy serdecznie za rozmowę i za tę garść informacji. Życzymy powodzenia na przyszłość. Dzięki wielkie!
PG: Dziękuję, pozdrawiam wszystkich kibiców.

Już teraz zapraszamy Was na trzeci odcinek SpaRINGu, który odbędzie się w następny wtorek (7 sierpnia). Start od godziny 19:45!