NIE USŁYSZYMY JUŻ O SZTUCZKACH

Marek Rugowski, Informacja własna

2012-07-13

Dziś wieczorem Polskę obiegła wiadomość, której się nikt nie spodziewał. Jerzy Kulej nie żyje. Najwybitniejszemu polskiemu pięściarzowi mimo uporu nie udało się wygrać walki, którą prowadził na punkty. Ostatecznie rywal okazał się silniejszy i pokonał go przed czasem.

Przeciwnik był nie byle jaki, to puncher który uderzał granitowymi pięściami. W grudniu Jerzy Kulej został trafiony. Sędzia go liczył, ale on podniósł się i kontynuował pojedynek. Wydawało się, że pan Jurek zaczyna kontrolować przebieg starcia. Tak było do dziś, kiedy to potężny cios posłał go na matę ringu, z której już się nie podniósł.

Nie ważne, że podczas komentowania gal Jerzemu Kulejowi zdarzały się wpadki. Nie ważne, że nie wszyscy podzielali jego zdanie. Ważne, że był prawdziwym czempionem. Wybitnym reprezentantem szermierki na pięści, którego następcy w Polsce zapewne nigdy się nie doczekamy. To wszystko sprawiało, że każdy miłośnik boksu szanował go. Zasługiwał na to jak mało kto.

Z okresu, kiedy wraz z Andrzejem Kostyrą komentował boks utkwiły mi głównie stwierdzenia o „bokserskich sztuczkach”. To określenie często padało z jego ust. O ile wówczas irytowało mnie to nieco, tak teraz napawa mnie smutek, że już nigdy tych słów nie usłyszę.

Żegnaj panie Jurku. Możesz być pewien, że nie zapomni o Tobie żaden kibic pięściarstwa w Polsce, być może także na świecie. To już koniec walki. Czas na odpoczynek.