Temperatura przed pojedynkiem Derecka Chisory (15-3, 9 KO) z Davidem Hayem (25-2, 23 KO) zaczyna wzrastać. Żywiący do siebie urazę pięściarze wejdą do ringu ustawionego na stadionie West Hamu United już w tę sobotę i miejmy nadzieję, że ożywią skostniałą wagę ciężką. Słowa "Del Boya" na pewno wprowadzają spory zamęt…
- Na trybunach będzie ponad 40 tysięcy widzów, miliony kibiców przed telewizorami. Moja opinia na temat Haye’a? Jako bokser on śmierdzi, jako człowiek robi z siebie kozła ofiarnego… Nie lubię go, on mnie zresztą też – komentuje były pretendent do tytułu WBC.
Pewność siebie Chisory może wzbudzać podziw wśród kibiców. 28-latek pochodzący z Zimbabwe dodał do swojej wypowiedzi mały wątek historyczny.
- To wielka walka, sprawa osobista, ludzie chcą to zobaczyć. Czuję się dobrze, jestem odpowiednio przygotowany fizycznie i mentalnie. Chcę podbić cały świat, będę niczym Aleksander Wielki! - zapowiada najczarniejszy z charakterów dzisiejszej "królewskiej" kategorii.
Jak się okazuje, nie zabrakło również wątku polskiego. Chisora z Hayem zaboksują na licencji luksemburskiej, ale były przymiarki, by udział w wielkiej gali „Licencjonowani, by emocjonować” miał nasz kraj.
- Otrzymałem licencję od Polski, Rosji i Luksemburgu. Zaprosiliśmy Luksemburg do organizacji. Teraz nasz rodzimy Związek jest niezadowolony, ponieważ nie zarobi pieniędzy – dodaje zgryźliwie były mistrz Wspólnoty Brytyjskiej.