CAMERON: UŚPIŁEM BARRETTA

Piotr Jagiełło, nzherald.co.nz

2012-07-06

Bokserskim bohaterem wczorajszego dnia został bez wątpienia Shane Cameron (29-2, 22 KO), który na gali w Auckland ciężko znokautował Monte Barretta (35-10-2, 20 KO). W wywiadzie udzielonym niedługo po walce Nowozelandczyk przyznał, że nie liczył na aż tak spektakularny finisz.

- Wiedziałem, że wygram, ale nie spodziewałem się tak spektakularnego stylu. Wierzyłem jednak w swoją siłę i w możliwość znokautowania Barretta. W tej chwili otwiera się przede mną wiele możliwości w wadze ciężkiej. Nie chciałbym prognozować na temat następnego rywala, ponieważ byłoby to wróżenie z fusów – opowiada 34-latek.

Cameron przygotowywał się do starcia z Barrettem u boku Davida Haye’a, sparując z "Hayemakerem".

- Treningi u boku Haye’a odpowiednio pobudziły mnie do działania. Moje siły ponownie zostały przywrócone – zaznaczył autor jednego z najmocniejszych nokautów tego roku.

"Górski Wojownik" na przykładzie bomby wyprowadzonej podczas konfrontacji z Barrettem tłumaczył swoją porażkę z Davidem Tuą. Pod koniec 2009 roku były pretendent do tytułu mistrza świata znokautował rodaka w 2. starciu, ale kluczowe były wydarzenia z rundy otwierającej walkę. Wówczas Cameron lądował dwukrotnie na macie ringu. 

- Publiczność przekonała się, jak bardzo jeden cios może zmienić walkę. Popatrzcie co zrobił ze mną Tua, właśnie dzięki pojedynczemu uderzeniu. W pierwszej rundzie trafił mnie, nie przegrałem przed czasem [w tej rundzie], ale nie mogłem od tamtego momentu dojść do siebie. Z kolei Barrett został przeze mnie uśpiony, facet nie wiedział gdzie się znajduje. Nawet po pojedynku miał z tym problem. To właśnie udowadnia nam wszystkim, jak brutalny może być boks – dodał pogromca "Two Gunza", który przyznał, że nie interesuje go rewanż z Tuą, zaś na jego celowniku znajdują się bracia Kliczko i wspomniany Haye.