CZY ADAMEK BĘDZIE WALCZYŁ Z TONEY'EM?

Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy, fot. G. Lemiechowicz

2012-07-04

- Jeszcze nic nie jest podpisane - mówi współpromotor i przyjaciel Tomasza Adamka Ziggy Rozalski pytany o walkę polskiego boksera z Jamesem Toneyem, o której od wczoraj rozpisują się media. Sam Tomek Adamek, z którym też rozmawialiśmy, również oficjalnie powtarza tylko jedno zdanie: - Niczego nie komentuję do czasu podpisania kontraktu.

Rozalski przyznaje jednak, że rozmowy trwają, a według naszych informacji nawet się już zakończyły, zaś dokumenty czekają tylko na podpisy.

– Dajcie mi kontrakt i walczymy. Ja nikogo nigdy nie unikam. O wszystkim jednak dowiedziałem się z mediów. Mam nadzieję, że to, co czytam, jest prawdą. Bywa tak, że dowiaduję się ostatni o zakontraktowaniu walki, bo nie umiem trzymać języka za zębami – twierdzi Toney.

Starcie ma odbyć się 8 września w doskonale znanej Tomaszowi Adamkowi hali Prudential Center w Newark. To tam „Góral" wygrywał większość ostatnich walk i może liczyć na swoich fanów. Tym razem będą musieli przyjść wcześniej, bo walka ma być sprzedawana w Polsce w systemie pay-per-view. Aby bardziej zainteresować fanów w naszym kraju, Adamek ma walczyć wieczorem polskiego czasu, a więc po południu w Newark.

Pytanie jednak, czy Toney w roli rywala to dobry pomysł. Od dawna nic nie wygrał, najlepsze lata ma już za sobą. Był mistrzem świata kategorii średniej, superśredniej i junior ciężkiej. W ciężkiej też wygrał mistrzowską walkę z Johnem Ruizem, ale z pasa cieszył się krótko, bo zdyskwalifikowano go na dwa lata za doping. Niedawno próbował sił w MMA, ale nie wiodło mu się tam zbyt dobrze. Nigdy jednak nie przegrał walki przed czasem.

Amerykanin słynie z wulgarnych wypowiedzi. – Tomasz Adamek? A cóż takiego on osiągnął? Przeszedłem do wagi ciężkiej, żeby walczyć z tymi wszystkimi potworami. A on, co robi? Zobaczcie, z kim on teraz walczy – prowadzą go najostrożniej, jak to tylko możliwe! Adamek walczy z, no jak mu tam, z Kevinem McBride'em! To jakieś jaja? Podsuwają mu beznadziejnego wieśniaka, którego on znokautuje, a potem powie, jaki to on jest „cool". Arreola to taki sam gość – to cytat z pana Toneya sprzed ponad roku. Jednego można być pewnym – konferencje, które dotąd przy okazji walk Adamka były raczej grzeczne, będą wyglądały zupełnie inaczej. Toney potrafi na przykład nazwać braci Kliczko „Bitsch-ko" („bitch" po angielsku to kobieta lekkich obyczajów), a Davida Haye'a – gejem. Kiedy z kolei z Witalijem Kliczko miał walczyć nasz Albert Sosnowski, dostało się i jemu. – Nigdy o nim nie słyszałem! Jedyne, co o nim wiem, to że jest to jakiś włóczęga, który będzie walczył z siostrą Kliczki. Ukraińcy walczą z taksówkarzami i prostytutkami – kpił Toney.

Kiedyś jego słowa szły przynajmniej parze z wielką klasą sportową, bo cokolwiek by myśleć o zachowaniu tego człowieka, jako bokser jest jednym z najlepszych w ostatnich kilkunastu latach. Tyle tylko, że od kilku lat nie wygrał z nikim znaczącym. W listopadzie ubiegłego roku spotkał się w Moskwie z Denisem Lebiediewem i zaprezentował się słabiutko. Przegrał na punkty. Później wystąpił tylko raz i pokonał byłego rywala Adamka, Bobby'ego Gunna. – Czuję się jak model – zapowiada Toney, ale tak naprawdę mało kto mu wierzy. Jego pseudonim to „Lights out". Pewnie niedługo zacznie opowiadać, że „zgasi światło" Polakowi. Zdaniem ekspertów i wielu kibiców światło gaśnie jednak jemu.