ADAMEK WALCZY O WSZYSTKO I O NIC

Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy, fot. Mike Gladysz

2012-06-16

Wygrany weźmie wszystko, przegranemu trudno będzie ponownie osiągnąć szczyt. Pojedynek w Newark ma kolosalne znaczenie zarówno dla Tomasza Adamka (45-2, 28 KO), jak i dla Eddie'ego Chambersa (36-2, 18 KO).

- Wstanę rano i spędzę trochę czasu z rodziną. Na pewno pójdę na spacer, czyli tak jak zwykle przed każdą walką w Prudential Center w Newark. Jedyna zmiana jest taka, że później obejrzę w telewizji mecz polskich piłkarzy z Czechami w ramach EURO. Oczywiście będę trzymał kciuki za naszych. Potem wsiadam w auto i jadę do swojej pracy. Wejdę do ringu i wygram z Chambersem – taki scenariusz na pierwszy dzień weekendu kreśli Tomasz Adamek.

W nocy polskiego czasu nasz bokser spotka się z Eddie'em Chambersem. Stawką walki nie jest żaden poważny pas, żaden tytuł, ani nawet prawo do walki o niego, a jednak wygląda na to, że przed Polakiem jedna z najtrudniejszych potyczek w karierze. Szczególnie w wadze ciężkiej. Tutaj wygrany bierze wszystko, przegranemu zaś trudno będzie jeszcze wspiąć się na szczyt. Współpromotor Polaka, jego przyjaciel i doradca w USA Ziggy Rozalski przekonywał w wywiadzie dla naszej gazety, że przegrany może iść na ryby, że to walka o „być albo nie być".

– Ziggy w sumie mówi prawdę, bo jeśli chcesz iść w górę, musisz zwyciężać. W boksie nie ma wicemistrzów. A jeśli chcę spróbować jeszcze raz zdobyć pas czempiona wagi ciężkiej, to muszę pokonać Chambersa – zapowiada nasz pięściarz. O dalszych planach rozmawiać nie chce, lecz według naszych informacji, jeśli dzisiaj wygra, kolejny raz ma wejść do ringu ósmego września, a później w grudniu. Z kolei w przyszłym roku chciałby jeszcze raz spróbować zdobyć tytuł mistrza świata.

Więcej w sobotnim "Przeglądzie Sportowym".