BAILEY ZNÓW MISTRZEM ŚWIATA!

Leszek Dudek, Informacja własna

2012-06-10

Do sporej niespodzianki doszło w pojedynku o wakujący pas mistrza świata federacji IBF w wadze półśredniej. Faworyzowany Mike Jones (26-1, 19 KO) pewnie prowadził na kartach punktowych, ale w końcówce nie ustrzegł się przed brutalną siłą Randalla Baileya (43-7, 37 KO), który zwyciężył przez nokaut w jedenastej odsłonie.

Po pierwszej rozpoznawczej rundzie wydawało się, że Jones weźmie się do pracy, jednak w drugim starciu nic takiego nie nastąpiło. Niepokonany "Machine Gun" wciąż wyraźnie obawiał się siły Baileya i nie chciał ryzykować wymian. Dopiero trzecia odsłona przyniosła nieco akcji. Pierwszy mocny cios doprowadził do celu Jones, jednak kilkadziesiąt sekund później to Bailey wstrząsnął rywalem.

Po emocjonującym trzecim starciu, tempo znów opadło. Do siódmej rundy utrzymywała się niewielka przewaga Jonesa, który w niezbyt imponującym stylu wygrywał kolejne odsłony. W ósmym starciu "Machine Gun" w końcu pokazał bardziej zdecydowany boks. Jego lewy prosty pracował znakomicie. Sierpy zwykle chybiały celu, ale wcześniej Mike nie wyprowadzał ich prawie w ogóle. W dziewiątej rundzie Jones całkowicie zdominował weterana. W przerwie trener zapowiedział, że przerwie walkę, jeśli Bailey nie weźmie się do roboty i nie pokaże, że chce zostać mistrzem świata. Jak się później okazało, 37-letni Amerykanin wziął sobie te słowa do serca...

Przez dwie i pół minuty wydawało się, że dziesiąta runda jest najlepszą w wykonaniu Jonesa, jednak "Knockout King" przypomniał z czego słynie i rzucił młodszego rodaka na deski po kapitalnym prawym prostym. Jones wstał bardzo szybko, ale nogi miał miękkie. Zmęczony Bailey, który najwyraźniej sam był zaskoczony swoim chwilowym sukcesem, nawet nie próbował kończyć roboty i spokojnie czekał na gong.

W jedenastym starciu "Machine Gun" znów był sobą i odzyskał kontrolę, ale na kilkanaście sekund przed końcem tej odsłony Bailey przycelował prawym podbródkowym, który zakończył walkę. Jones mocno uderzył głową o matę ringu i choć po trzech sekundach bezwładnego leżenia przypomniał sobie, gdzie się znajduje i próbował powstać, sędzia Tony Weeks przerwał pojedynek, kiedy Mike po raz kolejny stracił równowagę i upadł na deski.

Chwilę później kamera pokazała z bliska zawiedzioną twarz Jonesa, któremu ostatni cios walki najwyraźniej złamał nos, jednak jeszcze dłużej dane nam było oglądać wzruszonego Baileya, który poprzedni raz mistrzem świata był w latach 1999-2000...