Mistrz świata federacji WBC w wadze ciężkiej Witalij Kliczko (44-2, 40 KO) ocenił szanse reprezentacji Ukrainy na Euro 2012, zastanowił się, czy wspólnie z bratem Władimirem byłby wzmocnieniem zespołu Olega Błochina oraz zapewnił, że 1 lipca na własne oczy będzie obserwował finał turnieju.
- Swoich rodaków przyzwyczaił pan do zwycięstw, piłkarze reprezentacji Ukrainy mogą o tym tylko pomarzyć. Na co ich stać poczas Euro 2012?
Witalij Kliczko: Trafiliśmy do niełatwej grupy. Anglia i Francja od zawsze dyktują warunki w europejskim i światowym futbolu. Aby wyjść z grupy, moim rodacy muszą wznieść się na sportowe wyżyny. Wierzę w drużynę i trenera Błochina.
- A żeby wygrać mistrzostwa, środkowymi obrońcami ukraińskiego zespołu musieliby chyba zostać bracia Witalij i Władimir Kliczkowie...
WK: Być może, ale tylko wtedy, jeśli byłyby to mistrzostwa nie w piłce nożnej, a w rugby.
- Losowanie sprawiło, że dopiero w finale może dojść do meczu Ukraina – Rosja. Prezydent kijowskiego Dynama Igor Surkis cieszy się z takiego obrotu sprawy – uważa, że dzięki temu unikniemy niepotrzebnego napięcia z podtekstem politycznym. Podziela pan jego zdanie?
WK: Sport zawsze powinien być sportem. Narodowość, kolor skóry czy wyzwanie nie powinny mieć żadnego znaczenia. Liczyć powininen się jedynie wynik. Wszystko inne jest wytworem nieodpowiedzialnych polityków.
- Ile spotkań Euro zamierza pan obejrzeć na własne oczy?
WK: Postaram się nie opuścić ani jednego meczu Ukraińców. Oczywiście wybieram się także na finał, który odbędzie się w Kijowie.
Źródło: www.sovsport.ru