Foster, Bob

Wojciech Czuba, Boxing Heroes and Champions

2012-06-05

Podobno pracując jako szeryf w Nowym Meksyku tak przestrzegał prawa, że za przekroczenie prędkości ukarał mandatem nawet własną żonę. Bezlitosny był także w ringu, w którym trafiał swoich nieszczęsnych rywali firmowym lewym sierpem z siłą parowego młota. To czarnoskóry czempion Bob Foster (56-8-1, 46 KO), który do dzisiaj uważany jest za jednego z najlepszych pięściarzy wagi półciężkiej w historii boksu.

Przyszły mistrz świata urodził się 27 kwietnia 1938 roku w Albuquerque w Nowym Meksyku. Jego talent bokserski objawił się w wojsku, a dokładniej w siłach powietrznych w których odbywał służbę i które dumnie reprezentował na licznych zawodach i turniejach. Jego największy sukces to srebrny medal zdobyty na Igrzyskach Panamerykańskich w 1959 roku. Niestety rok później nie pojechał na olimpiadę, ponieważ działacze zażądali od niego, aby porzucił swoją koronną kategorię półciężką, w której obsadzono już Cassiusa Claya i zszedł do dywizji średniej. Dla mierzącego 191 cm wzrostu i dobrze zbudowanego Fostera, było to zadanie ponad jego siły.

Niedługo później w 1961 roku przeszedł na zawodowstwo i w swojej pierwszej walce znokautował w 2. rundzie anonimowego Duke'a Williamsa (1-2, 1 KO). Na szansę walki o mistrzostwo świata czekał siedem długich lat. Jednak obdarzony potężnym uderzeniem i wspaniałą techniką Bob nie zmarnował tego czasu. Pokonał 28. coraz to lepszych rywali, ale nie ustrzegł się także kilku wpadek. W końcu w maju 1968 roku skrzyżował rękawice z ringowym weteranem, mistrzem świata w wadze średniej i półciężkiej, Dickiem Tigerem (60-19-3, 27 KO - na zdjęciu). Foster skrzętnie wykorzystał nadarzającą się okazję i już w 4. rundzie pojedynku rozgrywanego w słynnej Madison Square Garden, posłał twardego Nigeryjczyka na deski. Tym samym został nowym właścicielem pasów federacji WBC i WBA.

Przez kolejnych sześć lat pozostawał nieosiągalny dla wielu znamienitych rywali, którzy chcieli odebrać mu królewski tron. W końcu w listopadzie 1970 roku postanowił spróbować swoich sił w wadze ciężkiej. Na jego celowniku znalazł się niepokonany wówczas siłacz z Południowej Karoliny, legendarny mistrz wszechwag Joe Frazier (32-4-1, 27 KO). Dla mającego dynamit w pięściach Fostera "Smokin Joe" okazał się równorzędnym rywalem. Frazier uważany za jednego z najsilniej bijących zawodników wagi ciężkiej w historii, nie dał mu jednak rozwinąć skrzydeł i już w 2. odsłonie brutalnie go znokautował. No cóż - kto mieczem wojuje, od miecza ginie.

Po tej sromotnej klęsce Bob szybko odzyskał siły i powrócił do swojej dywizji, gdzie dalej wśród rywali siał pogrom i zniszczenie. W kwietniu 1972 roku odzyskał utracony na chwilę pas WBA, nokautując w ciągu 2. rund na ringu w Miami Beach na Florydzie Wenezuelczyka Vicente Rondona (39-15-1, 22 KO). Już dwa miesiące później jego kolejną wielką ofiarą został niepokonany wówczas Mike Quarry (62-13-6, 16 KO). Przystępujący do tego pojedynku z 35. zwycięskimi walkami na koncie pięściarz z Kalifornii nie potrafił znaleźć recepty na huraganowy atak Fostera i padł w 4. odsłonie. Trochę lepiej poradził sobie brytyjski mańkut Chris Finnegan (29-7-1, 16 KO), który walcząc u siebie w Londynie wytrwał do 14. rundy w której to dosięgły go w końcu straszliwe ciosy mistrza z Ameryki. Ich pojedynek prestiżowy magazyn The Ring uznał za najlepszą walkę roku 1972.

Dwa miesiące później Foster zmierzył się z człowiekiem przez którego nie pojechał na olimpiadę w Rzymie. To właśnie tam dawny Cassius Clay, a obecnie znany światu jako Muhammad Ali (56-5, 37 KO) bokser wywalczył złoty medal. Obydwaj wspaniali mistrzowie spotkali się w Nevadzie i po 8. straszliwych dla Boba rundach, podczas których ten aż siedmiokrotnie lądował na deskach, zwyciężyła przyszła legenda sportu - "The Greatest".

Po kolejnym bolesnym niepowodzeniu w próbie podbicia wagi ciężkiej Foster powrócił na ring dopiero w 1973 roku. Pokonał wówczas dwukrotnie na punkty i obronił tym samym swoje dwa pasy WBC i WBA, pochodzącego z Południowej Afryki Pierre Fourie (52-7-1, 10 KO). Następnie w 1974 roku wystąpił tylko raz, remisując po zaciętym boju z twardym i niewygodnym pięściarzem z Argentyny Jorge Victorem Ahumadą (42-8-2, 22 KO). Niedługo później ogłosił wszem i wobec, że przechodzi na sportową emeryturę i zwakował mistrzowskie pasy. To była jego 14. udana obrona tytułów w dywizji półciężkiej.

Oczywiście jak to zazwyczaj bywa, nie wytrzymał długo bez boksu i już rok później powrócił między liny ringu. Stoczył jeszcze siedem walk, ale w końcu w 1978 roku po dwóch porażkach z rzędu ostatecznie zrezygnował z czynnego uprawiania swojej ukochanej dyscypliny.

Po zawieszeniu rękawic na kołku Foster zajął się pracą w policji i stał się powszechnie szanowanym i poważanym oficerem. Wkrótce awansował i został detektywem. W dowód ringowych osiągnięć wybrano go do Międzynarodowego Bokserskiego Holu Sławy. Magazyn The Ring umieścił go na 8. miejscu swojej listy najsilniej bijących pięściarzy wszechczasów, a także na 3. pozycji najwspanialszych zawodników wagi półciężkiej. Aktualnie mieszka w swoim rodzinnym domu w Albuquerque, ma 74 lata, cieszy się dobrym zdrowiem i wciąż utrzymuje wysoką sprawność fizyczną.