'DIABLO' MIAŁ PROBLEMY

Artur Gaz, Dziennik Polski

2012-06-05

Mistrz świata Krzysztof Włodarczyk pracuje z psychologiem i przygotowuje się do planowanej na wrzesień 50. zawodowej walki w ringu, pisze Dziennik Polski.

Artur Gac: Kosztem kolegów z grupy Artura Szpilki i Dawida "Cygana" Kosteckiego popadł Pan w medialny niebyt.
Krzysztof Włodarczyk: Wytłumaczę to na swój sposób. Pewne prywatne sprawy, które miałem szybko załatwić, nie zostały uregulowane na czas. Emocjonalnie byłem trochę zdruzgotany i rozwalony psychicznie, ale już tak nie jest. Wszystko zostało wyprostowane. Nie napinam się, bo mam nadzieję, że swoje sprawy ułożyłem na długo. Szczerze powiedziawszy, teraz przygotowuję się do walki wrześniowej.

- Pracuje Pan z psychologiem, który pomagał Panu przed ostatnią walką?
KW: Teraz z innym. Chodzę do tego pana raz na dwa lub trzy tygodnie, by o tym i owym pogadać. Teraz pracujemy nad tym, by utrzymać dobry stan i niczego nie popsuć. Muszę na równi dbać o boks i o życie osobiste.

- Niedawno nastawiał się Pan na walkę z wielokrotnym mistrzem świata kategorii półciężkiej Antonio Tarverem oraz legendarnym Royem Jonesem Jr.
KW: Byłem gotowy. Wiadomo, że jeden i drugi to niesamowite postacie boksu zawodowego. W pewien sposób byłby to dla mnie zaszczyt, a dla nich deska ratunku do ponownego podniesienia swojego statusu, przez zarobienie większych pieniędzy.

- Pod ścianą postawili Pana włodarze federacji WBC - albo stoczy Pan pojedynek rewanżowy z obowiązkowym pretendentem Francisco Palaciosem, albo straci Pan tytuł mistrzowski.
KW: W sumie to nawet cieszę się, że sprawy tak się potoczyły. Z tego względu, że na pewno zaboksuję efektowniej niż w naszym pierwszym pojedynku. Liczę, że rywal nie będzie tym razem uciekał i unikał walki.

- Rozważał Pan z promotorem dobrowolne oddanie pasa?
KW: Nie mam o tym zielonego pojęcia, bo nie bardzo interesowałem się, jakie opcje wchodziły w grę. Jednak, w pewnych kwestiach, pas mistrza świata jest tylko spinką, żeby nie powiedzieć - broszką. Jest taki moment w karierze, że pasy schodzą na bok, a w cenie są walki bokserów znanych, lubianych, których chcą oglądać kibice. Pas, w niektórych przypadkach, może nawet uwierać.

- Promotorzy pracują, by walka z Palaciosem odbyła się właśnie we wrześniu?
KW: Dokładnie tak.

- Nieoficjalnie mówi się, że gdyby nie Euro 2012, to Pan, a nie Dawid Kostecki, walczyłby z Royem Jonesem Jr. na Stadionie Narodowym. Ta arena jest możliwym miejscem rewanżowego pojedynku z Portorykańczykiem?
KW: To raczej nie jest przeciwnik, który budzi wielkie emocje. Bokserem na pewno jest dobrym, ale na myśl o nim nie uginają się nogi, człowiek nie ma dreszczy ani nawet gęsiej skórki. Byłoby trudno, bo po pierwszej walce poszła już pewna fama i ludzie mogą mieć jakieś "ale" do naszej następnej konfrontacji. Mogę jednak obiecać, że tym razem wydarzy się w ringu coś wielkiego.

Rozmawiał Artur Gac, cały wywiad w Dzienniku Polskim