104 LATA TEMU: KETCHEL WYPUNKTOWAŁ PAPKEGO

Redakcja, własne

2012-06-04

Dwóch wściekłych facetów, beczka piwa i miasto Milwaukee w tle - tak 104 lata temu, 4 czerwca 1908 roku, wyglądała okładka Milwaukee Free Press. Beczka z piwem, które uczyniło Milwaukee sławnym w całych Stanach Zjednoczonych, zmartwiona schodzi z pierwszego planu i mówi: - Lepiej zajmę miejsce z tyłu.

Siedzieli już tam nie mniejsi niż ona – Abe Attell, Joe Gans, Jim Coffroth. I pięć tysięcy innych kibiców, którzy zapłacili 10 dolarów, aby obejrzeć walkę o mistrzostwo świata wagi średniej pomiędzy Stanleyem Ketchelem a Billym Papke. Osiem tysięcy innych zostało odesłanych z kwitkiem. Stracili, jaki pisano później w Milwaukee Sentinel, możliwość obejrzenia „najtwardszej walki, jaką kiedykolwiek widziano w Milwaukee, a także najtwardszego pięściarza, Stanleya Ketchela”. Mający polskie korzenie zawodnik już w pierwszej rundzie posłał rywala na ziemię i po dziesięciu został ogłoszony zwycięzcą na punkty.

Wygrana nie przyszła łatwo, dlatego po pojedynku Ketchel miał nakupić wina za 2,700 dolarów i maczać w nim obolałe nogi. Miał też walczyć z dziennikarzem Milwaukee Sentinel, który po kilku kieliszkach zrzucił ponoć kurtkę i stwierdził, że Ketchel może sobie być mistrzem świata, ale on jest mistrzem tej budy i udowodni to na zewnątrz. Jako że uchowało się jeszcze kilku trzeźwych, do walki nie doszło.

Doszło za to do rewanżu Ketchel – Papke. Tym razem wygrał ten drugi, który na początku pojedynku, gdy mistrz chciał się przywitać, grzmotnął lewym sierpem, ścinając Ketchela z nóg. Tytułem się jednak długo nie nacieszył – dwa miesiące później Ketchel zafundował mu KO, a w kolejnym roku ponownie potwierdził swoją wyższość, wygrywając na punkty (film z tego pojedynku poniżej). A później była walka z Jackiem Johnsonem.