CIĘŻKA PRZEPRAWA WAWRZYKA

Redakcja, Informacja własna

2012-06-02

Nie pomylili się bokserscy fachowcy, którzy przed galą "Wojak Boxing Night" w Bydgoszczy byli zgodni, że pojedynek ze "starym lisem" zawodowych ringów 33-letnim Denisem Bachtowem (35-8, 24 KO), będzie dla młodszego od niego o 8 lat Andrzeja Wawrzyka (26-0, 13 KO) trudnym egzaminem.

Rosjanin i Polak pamiętają się zapewne ze wspólnych sparingów, które toczyli w grudniu 2009 roku, przy okazji  przygotowań Andrzeja do walki z Oleksijem Mazikinem. Od tamtej pory wiele się jednak zmieniło. Wawrzyk wygrał 10 kolejnych walk (w tym 3 przed czasem) a jego dzisiejszy rywal walczył 6 razy (m.in. znokautował Steffena Kretschmanna), przegrywając pojedynki z Aleksandrem Ustinowem i Wiaczesławem Głazkowem

Niższy aż o 14 centymetrów Rosjanin od początku liczył, że uda się mu "upolować" Wawrzyka silnym ciosem z półdystansu. Miał nadzieję, że wstrząśnie rywalem, a następnie przełamie  go poprzez dynamiczny atak. Cel ten o mały włos nie został przez niego zrealizowany na sekundy przed końcem 1. starcia, kiedy potężny lewy sierp rzucił Polaka na deski. Bachtow wyczuł swoją szansę i począwszy od 2. rundy zaczął dążyć do powtórzenia tej akcji, ale przez kolejne 3 minuty krakowianin nie popełnił już większych błędów w obronie, przechodząc momentami do skutecznego ataku ciosami prostymi z lewej ręki. W 3. starciu inicjatywę przejął Wawrzyk, pokazując efektowne i co najważniejsze celne serie ciosów z dystansu. Bachtow nie zmienił swojego stylu walki, nadal niebezpiecznie wchodząc w półdystans, uderzając głównie prawymi sierpami, ale nie był już tak skuteczny jak na początku walki. W 4. starciu scenariusz walki nie zmienił się, Polak lewym prostym kontrolował sytuację w ringu, a ataki Rosjanina stały się coraz mniej skoordynowane.

Ambitny Bachtow realizował swoją taktykę w 5. rundzie, zachęcony do ataków nisko opuszczoną gardą Wawrzyka. Na jego nieszczęście narażał się na szybkie i mocne kontry Polaka a kilka sekund przed końcem rundy został trafiony mocnym prawym, po który wielu zawodników padłoby na deski... ale nie Bachtow. Szóste starcie to kolejne ataki zawodnika z Sankt Petersburga, którego ciosy zaczęły jednak tracić na szybkości i co najważniejsze na celności, co skrzętnie wykorzystywał Andrzej celnie obijając głowę rywala. W 7. rundzie pojedynek stał się dość wyrównany i przy tym mniej widowiskowy z uwagi na niewielką ilość celnych ciosów z obu stron. W ósmym starciu niezłomny Bachtow kontynuował swój atak, a Wawrzyk lewym prostym skutecznie go stopował. Na minutę przed końcem rundy zdekoncentrował się jednak i dał się zaskoczyć Rosjaninowi, który lewym sierpem podłączył Polaka do prądu i tylko upadkowi Rosjanina Wawrzyk zawdzięczał dotrwanie do końcowego gongu. Przedostatnia runda to dwuminutowy, chaotyczny atak Bachtowa, który zepchnął Polaka do obrony, z której ten wyprowadzał pojedyncze kontry.  Ostatnia minuta 9. starcia stała pod znakiem przepychanek i drobnych fauli z obu stron. W 10. starciu obyło się już bez historii, na co wpływ miało wielkie zmęczenie obu zawodników.

Po zakończeniu walki sędziowie jednogłośnie (97-93, 99-92, 98-93) uznali, że lepszym zawodnikiem był Andrzej Wawrzyk, który tym samym obronił pas WBA International wagi ciężkiej, dokładając do swojej kolekcji "trofeum" WBC o egzotycznej nazwie WBC CIS and Slovenian Boxing Bureau (CISBB).