WIELKI TO ON BYŁ

Maciej Baranowski, Przegląd Sportowy

2012-05-22

Ponad dekadę temu kibice czekali na walkę Roya Jonesa Jr. z Dariuszem Michalczewskim. To byłby hit. Wydarzenie nie tylko na skalę Polski. Parę lat temu w amerykańską legendą celował Tomasz Adamek, wówczas mistrz kategorii półciężkiej.

Wtedy RJJ, choć był już lekko porozbijany, wciąż miał magnes gwiazdy. Co Amerykanin ma dziś? Niestety, najwyraźniej problemy finansowe i żadnego mądrego doradcy. Swoją karierę rozmienia na drobne. Facet, który w ringu czarował kiedyś tak, że nawet Muhammad Ali musiał być pod wrażeniem, ostatnio za solidne wypłaty zalicza 12-rundowe łomoty (Hopkins), albo ciężkie nokauty (Lebiediew i Green). Taki artysta ringu i showmen powinien inaczej kończyć karierę.

Teraz będzie prezentem dla Dawida Kosteckiego w być może jego ostatniej walce przed 2,5-letnią odsiadką. Nieważne, że Jones Jr musi zrzucić kilkanaście kilogramów, a jego forma to wielka niewiadoma. Zadziała dawny blask, który razem z „imponującym" bilansem Polaka sprawi, że show się pewnie sprzeda. Bez złośliwości: takiego nazwiska nie było przecież na naszych ringach, z wyjątkiem Witalija Kliczki. Jednak Ukrainiec gwarantował wysoki poziom. Co może dać RJJ z wiecznie walczącym „na przetarcie" Cyganem? Obawiam się, że nie boks, tylko cyrk. Szczególnie, że obaj mają papiery na „wczuwanie się" i z walki w sali gimnastycznej pewnie zrobiliby pojedynek o poważny tytuł.

Na koniec: cyrk mogą zrobić organy ścigania. Kiedyś przecież przypomniały sobie o Arturze Szpilce i jego grzechach dzień przed walką z Wojciechem Bartnikiem.

Maciej Baranowski "Przegląd Sportowy".