FROCH: NIE ZAWIODĘ KIBICÓW

Piotr Jagiełło, fightnews.com

2012-05-14

Carl Froch (28-2, 20 KO) jest przekonany, że wsparcie jego kibiców doda mu ogromnej otuchy i wiary podczas niezwykle trudnego pojedynku z Lucianem Bute (30-0, 24 KO). 26 maja w Nottingham Rumun postawi na szali swój pas IBF w wadze super średniej i będzie musiał uporać się nie tylko z przeciwnikiem, ale również z żywiołowo reagującym tłumem, który z pewnością będzie przeciwko niemu. 

- Muszę go pokonać. Nie mógłbym znieść porażki przed własną publicznością. Oni przemierzali za mną tysiące kilometrów, by wspierać mnie podczas turnieju Super Six, a teraz będą mogli oglądać wielką walkę o mistrzostwo świata na swoim terenie. Jeśli zdobędę ten tytuł, to szykuje się wielka impreza – twierdzi "Kobra".

Brytyjczyk nie boksował na swoim podwórku od czasu starcia z Andre Dirrellem pod koniec 2009 roku. Wtedy Froch był wspierany również przez sędziów punktowych, którzy byli przychylniejsi gospodarzowi. Bokser przekonuje nas, że na obiekcie w jego rodzinnym mieście panuje magiczna aura, która ma dodać mu skrzydeł, co zauważył chociażby Joe Calzaghe. 

- Nic innego nie robi tak wspaniałego wrażenia jak pełna hala FM Arena w Nottingham. Byłem tam w poniedziałek wieczorem, hala była pusta, w środku było zimno… za dwa tygodnie będzie tam mnóstwo fanów, ten obiekt będzie pękał w szwach! Lucian ma wielkie wsparcie w Montrealu, ale pod tym względem nie może równać się ze mną. Jego sympatycy są spokojni i z uwagą śledzą pojedynek, gdy on wygrywa to grzecznie klaszczą. Ja będę dopingowany cały czas, głośne pieśni będą niosły się po hali. Do prawdy, kibice brytyjscy sprawiają takie wrażenia, jakby boksowali razem ze mną – opowiada Froch.