MAYWEATHER WSPOMINA TRUDNE POCZĄTKI

Kevin Francis, The Daily Star/boxingscene

2012-05-04

Floyd Mayweather (42-0, 26 KO) jest od kilku lat najlepiej zarabiającym bokserem świata. W nocy z soboty na niedzielę na wielkiej gali HBO PPV "Money" zmierzy się z Miguelem Angelem Cotto (37-2, 30 KO), a po walce na jego konto trafi 30-40 milionów dolarów. Nie zawsze 35-letni Amerykanin opływał w luksusy.

- W zasadzie sam się wychowywałem. Moja starsza siostra pilnowała jedynie, bym wstawał rano i chodził do szkoły. Miałem tylko trzy pary spodni, trzy koszulki i jedną parę butów. Musiałem ciągle zmieniać konfiguracje, żeby nadać tym ubraniom inny wygląd. Mieliśmy tylko zimną wodę. Musieliśmy ją dogrzewać, żeby móc się umyć - wspomina Mayweather.

- Nigdy nie mieliśmy klucza do drzwi, otwieraliśmy je nożem. Ludzie, którzy pojawiali się w tym budynku, mówili, że czuć w nim mocz, ja jednak nie czułem niczego, bo byłem do tego przyzwyczajony. Żeby zarabiać, robiłem fikołki na trawie przed hotelem. Ludzie płacili za to dolara. Pieniądze wydawałem w Burger Kingu - zdradza Floyd. - Każdego dnia modliłem się o dzień, w którym dorosnę. Chciałem się stamtąd wyrwać. Miałem tylko boks. W szkole martwiłem się jedynie o to, by nie popełniać błędów w sali treningowej. Jeżeli ich nie robiłem, spałem dobrze.