MARQUEZ WYPUNKTOWAŁ FIEDCZENKĘ

Leszek Dudek, Informacja własna

2012-04-15

W pierwszym od 18 lat występie w stolicy Meksyku legendarny Juan Manuel Marquez (54-6-1, 39 KO) pokonał wysoko na punkty Sergieja Fiedczenkę (30-2, 13 KO). 38-letni weteran zaprezentował wspaniałą formę i choć ze wszystkich sił starał się o nokaut, nie udało mu się wygrać przed czasem. Sędziowie punktowali: 119-109, 118-110, 118-110. Zwycięski "Dinamita" zdobył tytuł tymczasowego mistrza świata WBO w wadze junior półśredniej.

Niewiele działo się w dwóch pierwszych rundach, które można zapisać na konto Marqueza, jednak bardzo szybko ciosy Fiedczenki pozostawiły swój ślad na twarzy meksykańskiego weterana. W trzecim starciu "Dinamita" więcej uwagi zwracał na ciosy w tułów, a w samej końcówce wstrząsnął Ukraińcem po sierpowym na czubek głowy.

W czwartym starciu kombinacje Marqueza zaczęły rozbijać Fiedczenkę, który jednak kilkukrotnie znakomicie skontrował. W piątej rundzie przewaga Juana Manuela jeszcze wzrosła. Fenomenalne kombinacje "Dinamity" robiły wrażenie nie tylko na sędziach, ale także na 31-letnim "Profesorze" z Charkowa. Mniej więcej od siódmej odsłony Marquez wyraźnie szukał nokautu, lecz Fiedczenko nie tylko świetnie się bronił, ale także potrafił od czasu do czasu zrewanżować się znakomitą kontrą.

Dopiero w dziesiątej rundzie "Dinamita" zdołał poważnie zagrozić Ukraińcowi. Marquez dwa razy złapał przeciwnika prawym sierpowym. Po drugim z nich Sergiej był mocno zraniony, ale wyratował go gong. Fiedczenko wracał do swojego narożnika na miękkich nogach, lecz minuta przerwy bardzo mu pomogła i rozpoczął 11. rundę ze sporym animuszem. Do samego końca walki Marquez szukał nokautu i w ostatnim starciu był przez chwilę bliski osiągnięcia celu, ale ambitny Ukrainiec zdołał przetrwać kryzysowe momenty i ma satysfakcję z przeboksowania pełnego dystansu z jednym z najlepszych pięściarzy P4P.