ADAMEK - CHAMBERS: PORÓWNANIE

Konrad Kaźmierczak, Interia.pl, fot. Mike Gladysz

2012-04-06

Najbliższy rywal Tomasza Adamka (45-2, 28 KO) nieprzypadkowo został ochrzczony pseudonimem "Fast" (szybki). 16 czerwca w Newark polskiego pięściarza czeka jedno z najtrudniejszych wyzwań w karierze. "Góral" musi sobie jednak radzić z takimi zawodnikami, jeśli marzy jeszcze o podboju wagi ciężkiej.

Eddie Chambers (36-2, 18 KO) i Kevin Johnson - to byli najpoważniejsi kandydaci do walki z Adamkiem. Ostatecznie wybór padł na tego pierwszego. - Preferuje bardziej otwarty styl niż Johnson. Ale to tylko moja opinia - tłumaczył swój wybór w wywiadzie dla "Fight News" były mistrz świata w dwóch kategoriach wagowych.

Zawodnik z Gilowic zdaje sobie sprawę, że pokonanie Eddie'ego Chambersa będzie arcytrudnym zadaniem. To bardzo niewygodny przeciwnik, który sprawiłby problemy każdemu zawodnikowi na świecie. Jest nieprzewidywalny, trudny do trafienia, a ponadto walczy bardzo nieczysto, często fauluje. Nic więc dziwnego, że walki z nim zazwyczaj trwają długo i jeśli już Amerykanin przegrywa, to w ostatniej rundzie.

W swojej dotychczasowej karierze zdążył sprawdzić się już z najlepszymi bokserami na świecie. Z ringu schodził pokonany zaledwie dwukrotnie, choć przegrywał nie z byle kim. Dwa lata temu w walce o mistrzostwo świata w ostatnich sekundach dwunastej rundy został znokautowany przez Władymira Kliczkę, zaś w 2008 roku musiał uznać wyższość Aleksandra Powietkina, z którym przegrał na punkty.

Zwycięzca czerwcowego pojedynku znacznie przybliży się do drugiej walki o tytuł mistrza świata w królewskiej dywizji. Trudno w tym momencie wskazać faworyta tej konfrontacji, ponieważ są to zawodnicy o podobnej charakterystyce - nie są urodzonymi "ciężkimi", a warunki fizyczne na pewno nie są ich atrybutami. Mają dosłownie identyczny zasięg ramion - 191 cm, dzieli ich zaledwie 2 centymetry wzrostu, co z pewnością w ringu nie będzie zupełnie widoczne. Spodziewać możemy się więc ringowej wojny, wysokiego tempa z dużą liczbą wymiany ciosów.

Na tle swoje rywala wojownik z Gilowic powinien wyróżniać się większą masą ciała, choć nie jest to do końca pewne, ponieważ Chambers ostatni raz walczył rok temu. Ze względu na słabą aktywność jego aktualna dyspozycja stoi pod dużym znakiem zapytania. Niska częstotliwość "Szybkiego Eddiego" na zawodowych ringach wynikała z częstego przekładania walk. W 2011 roku kontuzja uniemożliwiła mu występ w eliminatorze IBF (jego przeciwnikiem miał być Tony Thompson), zaś na początku tego roku z powodu urazu złamanych żeber odwołał walkę z Siergiejem Liachowiczem. Nie wszyscy jednak wierzą w problemy zdrowotne Chambersa. - To oszust - nie ma wątpliwości Liachowicz, jego niedoszły rywal, który pochodzi z Białorusi.

Zarówno Polak, jak i Amerykanin prezentują również zbliżony poziom sportowy, swoje umiejętności bokserskie opierają na szybkości. Wielu fachowców zarzucało "Góralowi" po ostatniej walce, że zatracił ten atut kosztem zwiększonej masy ciała, lecz potyczki z Nagym Aguilerą nie można traktować całkiem serio. Było to jedynie przetarcie, w którym Adamek miał na celu odzyskać pewność siebie po sromotnej porażce z Witalijem Kliczką.

Polski bokser przygotowania do tej walki rozpocznie w lany poniedziałek w St. Louis. Podczas okresu przygotowawczego podopieczny Rogera Bloodwortha z pewnością będzie pracował nad poprawą siły uderzenia, bo to w tej chwili jest chyba największym zmartwieniem amerykańskiego szkoleniowca.

Na korzyść Chambersa będzie przemawiać z pewnością wiek, Amerykanin wkracza właśnie w najlepszy wiek dla boksera (30 lat). Atutem Polaka może być jednak atut w postaci hali. Prudential Center to jedna z ulubionych aren naszego pięściarza - tam świętował największe sukcesy w dotychczasowej karierze.

Konrad Kaźmierczak, Interia.pl