LEBIEDIEW: 'DAM RADĘ POKONAĆ MISTRZÓW'

Aleksander Pawłow, Sportbox.ru

2012-04-02

W rozmowie z dziennikarzem portalu Sportbox.ru, tymczasowy mistrz świata federacji WBA w wadze junior ciężkiej Denis Lebiediew (23-1, 17 KO) opowiedział o swoim najbliższym przeciwniku Shawnie Coxie (16-1, 15 KO), przygotowaniach do pojedynku, a także podsumował pierwszy rok współpracy z Kostią Tszyu. Z 37-latkiem z Barbadosu rosyjski mańkut zmierzy się w środę wieczorem w Moskwie.

- Jak oceniłby pan swój rozwój w ciągu ostatniego roku, po tym jak zaczął pan współpracować z Kostią Tszyu?
Denis Lebiediew:
Czuję, że jestem bardziej dynamiczny, rozwijam się. Jestem bardziej pewny siebie. Wygrałem z poważnymi rywalami, a to świetny bodziec. Pracując z Kostią, dowiaduję się wiele nowego. Przekazuje mi wiele cennych uwag. Podczas sparingów ciągle coś podpowiada: co i jak należy robić, a czego unikać.

- Czym przygotowania do walki z Coxem różniły się od obozów przed walkami z Royem Jonesem i Jamesem Toneyem?
DL:
Tak naprawdę niczym. Inaczej było tylko pod względem doboru sparingpartnerów, ciężko było znaleźć maksymalnie przypominających rywala. A ćwiczenia wykonujemy jednakowe. Oczywiście dopuszczamy pewne korekty. Jeśli na przykład w ostatniej walce szybko męczyły się nogi, to dodajemy ćwiczenia związane z pracą nóg. Jeśli brakowało oddechu, staramy się pracować nad kondycją. Czuję, że po walce z Jonesem i Toneyem moja wzrosła wytrzymałość, polepszyła się forma fizyczna, jest też postęp w przygotowaniu techniczno-taktycznym. Mam więcej pewności siebie: czuję, że dam radę wygrywać z mistrzami świata.

- Tszyu żałuje, że nie może więcej pracować z panem nad przygotowaniem fizycznym.
DL:
Oczywiście bardzo bym sobie tego życzył. Kostya większość czasu spędza w Australii, musimy więc ograniczyć wspólne zajęcia. Tszyu to osobliwy człowiek. Walczył w innej epoce i ma olbrzymie doświadczenie z pracy na treningach, wykonał jej masę. Opowiada na przykład, że w ciągu tygodnia biegał ok. 50 kilometrów przełajów. Dla mnie nie ma to sensu. Rano przełaj, wieczorem trening? W moim przypadku obciążenia byłyby zbyt wielkie.

- Kostya jest rekordzistą w robieniu pompek. Pan zaczyna mu dorównywać?
DL:
Tak, podciągnąłem się w tym ćwiczeniu. Powiem jednak szczerze, że do Kostii ciągle mi daleko.

- Co pan wie o Coxie? Widział pan jego walki?
DL:
Niewiele. Udało mi się zobaczyć jedną rundę jego walki z Wayne'em Braithwaite'em i trzy rundy sparingu z Saszą Powietkinem. Cox boksuje tak, jakby ciągle był bokserem amatorskim i nie przeszedł na zawodowstwo. To klasyczny panczer, bije mocno i celnie. Informacji o nim mieliśmy bardzo mało, ale nie martwi mnie to. Miałem dobrych sparingpartnerów, wypracowałem z nimi tyle, ile mogłem i powinienem wygrać.

- Braithwaite, ostatni przeciwnik Coxa, był niegdyś pańskim sparingpartnerem. Był pan zaskoczony, że środowy rywal tak szybko sobie z nim poradził?
DL:
Zdziwiło mnie to nadzwyczajnie. Moim zdaniem Braithwaite zlekceważył Coxa.

- Rywal grozi, że pana też znokautuje w pierwszej rundzie. W pierwszej fazie walki będzie pan zatem szczególnie uważał?
DL:
Tak naprawdę zawsze w pierwszych rundach walczę ostrożnie, a na tego typy pogróżki w ogóle nie reaguję. Miałem już wielu rywali, którzy mi grozili. A niech sobie paplają, to w ringu wszystko się wyjaśni. W tym przypadku nikt mnie nie obraził, słowa Coxa nie zrobiły na mnie wrażenia,

Rozmawiał Aleksander Pawłow, Sportbox.ru