GOŁOTA: 'COKOLWIEK, BYLEBY Z NIM WYGRAĆ'

Rafał Kazimierczak, Przegląd Sportowy

2012-03-24

Przegląd Sportowy: Dlaczego chce pan walczyć, po tylu latach, z Riddickiem Bowe'em?
Andrzej Gołota:
Proste. Wreszcie chcę z nim wygrać. Ale to nie będzie walka bokserska, tylko wrestling albo MMA, nieważne. Cokolwiek, byleby z nim wygrać.

- Jako boksera znają pana wszyscy, jako zapaśnika nikt. Co pan wie o wrestlingu?
AG:
I to jest bardzo dobre pytanie. Muszę się wszystkiego nauczyć. I to szybko, bo walka ma być w tym roku. Wszystko jest już ustalone. Treningi – zamknięte – będę miał w Reno w Nevadzie. Nazwiska trenera nie pamiętam, na pewno nie jest to nikt z boksu. Wiem tyle, że czeka mnie minimum 10 tygodni przygotowań, takich podstawowych. A lepiej, by tych tygodni było 12. Ważne, że jestem w formie, bo regularnie trenuję od półtora roku. Dbam o kondycję. Pozostało mi nauczyć się nowej dyscypliny. Skoro nauczyłem się tańczyć, nauczę się też zapasów.
 
- Spotkaliście się z Bowe'em przy okazji rozmów o walce albo przy podpisywaniu kontraktu?
AG:
Jeszcze nie. Dopiero nas to czeka.
 
- Zakończył pan jego pięściarską karierę. Co mu pan teraz powie?
AG:
Jak to co? Stary, tęskniłem za tobą!

- Kiedy rozmawialiśmy kilka miesięcy temu, nie chciał pan słyszeć o starciu z Bowe'em. Jak pan zareagował na propozycję walki akurat z nim?
AG:
W boksie nie chciałem się nim zmierzyć. Ja jestem aktywny, miałbym za dużą przewagę. A w nowej dyscyplinie, której i ja, i on dopiero się uczymy, szanse będą wyrównane. Tak będzie sprawiedliwie.
 
- Pojedynek odbędzie się w Polsce?
AG:
Raczej tak. To na pewno będzie stres, ale chcę wystąpić w Polsce.
 
- A będzie pan oglądał w sobotę walkę Tomasza Adamka z Nagym Aguilerą?
AG:
Nie planuję. Właśnie jedziemy z żoną do Atlantic City. Dawno tam nie byliśmy. Troszkę odpoczniemy i w sobotę wracamy do Chicago.

 Rozmawiał Rafał Kazimierczak, Przegląd Sportowy