ADAMEK: 'DOJDĘ DO DRUGIEJ WALKI O PAS'

Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy

2012-03-24

Tomasz Adamek (44-2, 28 KO) po dłuższej przerwie nasz pięściarz znów wystąpi na ringu. W nocy z soboty na niedzielę zmierzy się w Nowym Jorku z Nagym Aguilerą (17-6, 12 KO). Podobno nie stracił szybkości, choć przybrał kilka kilogramów.

Podobno dotkliwa porażka z Witalijem Kliczką nie wpłynęła na niego w destrukcyjny sposób. Podobno walka, którą stoczy w nocy soboty na niedzielę w malutkiej salce na Brooklynie w Nowym Jorku, jest pierwszym krokiem w powrocie do gry o mistrzowski pas. Podobno...

– Nie podobno, tak właśnie jest – odpowiada Tomasz Adamek na kilkanaście godzin przed starciem z Nagym Aguilerą. W Adamku na pewno nie zmieniło się jedno – ciągle jest pełen wiary we własne siły. Przekonuje, że półroczna przerwa nie będzie miała wpływu na jego dyspozycję. – Przecież to żadna wielka sprawa. Już miałem takie przerwy, nawet dłuższe i nie miało to znaczenia – mówi Tomek.

– Nie leżałem na kanapie od września do teraz! Trzy razy byłem u mojego trenera Rogera Bloodwortha na krótkich obozach, w międzyczasie też ćwiczyłem. Dużo pracowaliśmy nad wieloma elementami. Ta ostatnia walka już za mną, patrzę przed siebie – dodaje.

 

W pogoni za szansą
Ostatnią walkę jednak doskonale pamiętają kibice. Adamek na stadionie we Wrocławiu nie miał absolutnie żadnych szans w starciu o pas mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC z Witalijem Kliczką. W dziesiątej rundzie sędzie przerwał pojedynek. Później nasz bokser mówił o złej aklimatyzacji lub o tym, że wszystko rozsypało się po jednym z pierwszych uderzeń Ukraińca, który trafił go w ucho. Ale przegrał bezdyskusyjnie.

– Wierzę, że jeszcze raz dojdę do walki o pas i znowu spróbuję. Byłem mistrzem wagi półciężkiej i junior ciężkiej. Nie udało mi się zdobyć pasa w królewskiej kategorii, ale chcę wywalczyć sobie jeszcze jedną szansę – przekonuje Adamek, który ma już zaplanowaną kolejną walkę na 16 czerwca. – Na razie nie chcę o tym mówić. Najpierw muszę wygrać ten pojedynek – ucina rozmowę nasz bokser.

Pierwszym krokiem ma być pokonanie Aguilery. W tym starciu jest oczywiście zdecydowanym faworytem, choć wielu sądziło, że na pierwszą walkę po przerwie znajdzie sobie jednak łatwiejszego rywala – starszego i bardziej porozbijanego. – Nie mam już na to czasu – mówi Adamek. Aguilera, który pochodzi z Dominikany, ale od dziecka mieszka w USA, ma dopiero 25 lat. Sześć razy przegrywał, ale pokonywali go bokserzy o uznanej marce, jak choćby Chris Arreola, Antonio Tarver czy Samuel Peter. Z drugiej strony, ten sam Aguilera wygrał już w pierwszej rundzie z byłym mistrzem świata Olegiem Maskajewem. Rosjanin po tamtej porażce dał sobie spokój z boksem.


W małej sali
– Fajny chłopak ten Aguilera. Taki skromny i sympatyczny, przynajmniej poza ringiem. Przywitaliśmy się i tyle – mówi Adamek nawiązując do wydarzeń przy okazji pozostałych konfrontacji bokserów, którzy wystąpią na gali w Nowym Jorku. – U nas nie było takich wrzasków, jak przy okazji konferencji Zaba Judah – śmieje się polski bokser. A w hali Aviator oprócz niego wystąpią dwaj inni byli mistrzowie świata: wspomniany Judah (waga junior półśrednia i półśrednia) oraz Siergiej Liachowicz (ciężka). Co zaskakujące, będą oni walczyli w malutkiej hali, która pomieści niecały tysiąc osób. O tyle to dziwne, że ostatnie starcia Adamka w Prudential Center w Newark oglądało kilka tysięcy kibiców. Nawet jeśli po porażce z Kliczką przyszłoby ich mniej, to gala w okolicach Jersey cieszyłaby się niezłą frekwencją i zyskami.

Adamek nie komentuje tej sytuacji. Wiadomo jednak, że stosunki między nim i reprezentującym jego interesy Ziggim Rozalskim a Kathy Duvą z grupy Main Events nie są idealne. – Skupiam się na swojej pracy – mówi krótko nasz bokser.

Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy