KABARET DZIADKÓW

Kamil Wolnicki, przegladsportowy.pl

2012-03-23

Trudno cokolwiek sensownego powiedzieć o tym wydarzeniu - mówił mi wczoraj pewien znany człowiek boksu, kiedy rozmawialiśmy o rzekomo dogadanej trzeciej walce Andrzeja Gołoty (41-8-1, 33 KO) a Riddickiem Bowe'em (43-1, 33 KO). I to był naprawdę najsensowniejszy komentarz dnia.

Niedługo później usłyszałem, że całość ma się odbywać na zasadach amerykańskiego wrestlingu i ręce całkiem mi opadły. Poważna sprawa, jak walki w kisielu. Bo jak to ma niby wyglądać? Andrew w przebraniu człowieka-komara będzie żądlił Riddicka-osę? Połamią sobie krzesła na plecach, a później wspólnie „stłuką" sędziego? Można jeszcze z trybun wciągnąć do ringu Przemysława Saletę. Jak się bawić, to na całego! No ludzie, kabaret starszych panów...Inna sprawa, że walka bokserska Gołoty i Bowe'a wypadłaby pewnie niewiele lepiej. Choć normalności byłoby w tym więcej, nawet gdyby całość wyglądała jak jeden długi replay. Bo starsi panowie walczyliby jak na zwolnionych obrotach.

Szanuję Gołotę za to, co zrobił w boksie. Jeśli już naprawdę musi wracać, to nikt nie ma prawa mu tego zabronić. Chce zakończyć karierę zwycięstwem (bo rozumiem, że to ostatni występ, choć z Andrew nigdy nic nie wiadomo), niech kończy.

Motywację Bowe'a jeszcze łatwiej zrozumieć, bo chyba handlu pamiątkami z bazarowego stolika nie traktował jako hobby. Facet po prostu potrzebuje pieniędzy. I fajnie, niech sobie dziadki zarabiają. Bo tak naprawdę, najszybciej lud kupi właśnie trzecią część hitu Gołota – Bowe. Choćby i w kisielu.