MARIUSZ WACH O 'WIELKIEJ TRÓJCE'

Marcin Filipowski, Informacja własna

2012-03-15

Już 24 marca w Atlantic City Mariusz Wach (26-0, 14 KO) wyjdzie na ring przeciwko Tye Fieldsowi (49-4, 44 KO), aby stoczyć swój piąty pojedynek w barwach grupy Global Boxing Promotions. Do skończenia każdego z czterech poprzednich nie potrzebował więcej niż sześciu rund. Po przeprowadzce za Atlantyk polski pięściarz złapał wiatr w żagle i coraz pewniejszymi krokami zmierza do wymarzonej walki o mistrzostwo świata. W rozmowie z naszym portalem 32-letni Wach skomentował ostatnie występy oraz ocenił aktualną dyspozycję trzech potencjalnych rywali, posiadaczy mistrzowskich pasów w wadze ciężkiej: Władimira Kliczki (57-3, 50 KO), Witalija Kliczki (44-2, 40 KO) oraz Aleksandra Powietkina (24-0, 16 KO).
 

O Władimirze Kliczce, mistrzu świata federacji IBF, IBO, WBA i WBO oraz posiadaczu pasa magazynu "The Ring" dla najlepszego pięściarza całej kategorii:
Do ostatniego starcia z Jeanem-Markiem Mormeckiem Kliczko z pewnością był znakomicie przygotowany i chciał wygrać w jak najlepszym stylu, ale z drugiej strony jego rywal nie pokazał w tej walce nic. W ciągu czterech rund wyprowadził zaledwie kilka ciosów. Wyglądało to tak, jakby Mormeck spisał siebie na straty w szatni lub na kilka dni przed walką. Wiedział, że nic z tego nie będzie. Chciał chyba uniknąć kontuzji, wyjść z tego bez szwanku.

Z tej walki nie mogliśmy się dowiedzieć, na jakim poziomie sportowym jest Władimir. Co innego pojedynek z młodym pięściarzem, który nie ma nic do stracenia – wtedy poznalibyśmy jego prawdziwą wartość.

 

O Witaliju Kliczce, mistrzu świata federacji WBC:
Dereck Chisora się go nie przestraszył, naprawdę chciał wygrać i było to widać od pierwszej rundy. Cały czas nacierał na Kliczkę i w końcu Witalij nie wiedział, co ma robić. Widać było, że się pogubił. Potrzeba właśnie takich zawodników jak Chisora, którzy do walk będą przystępować pewni siebie. Wówczas Kliczkowie będą się cofali i różnie to może być...

Niektórzy pytają mnie, z którym z braci wolałbym walczyć. Odpowiadam, że ze starszym. Jego styl chyba bardziej by mi odpowiadał. Wiadomo jednak, że niedługo, góra za dwa lata, Witalij zakończy karierę. Ostatnia walka pokazała, że wieku nie sposób oszukać. Kliczko oddychał ciężko już w trzeciej rundzie. Na pewno jest na tyle mądrym człowiekiem, że będzie wiedział kiedy odpuścić. Gdybym z jednym z braci miał walczyć 24 marca, to wybrałbym Witalija. Z nim miałbym większe szanse na zwycięstwo.



O Aleksandrze Powietkinie, regularnym mistrzu świata federacji WBA:
Miałem przeczucie, że walka z Marco Huckiem będzie dla Powietkina ciężka. Huck walczy niewygodnie dla rywali – przytrzymuje, klinczuje, przepycha się, fauluje. Przeciwników to denerwuje i podobnie było z Powietkinem. Rosjanin nie mógł się wstrzelić, a sam zebrał parę mocnych uderzeń.

Jako amator Powietkin nie miał sobie równych i wygrał wszystkie turnieje, które były do wygrania. Boks zawodowy to jednak nie to samo. Do walki na dystansie dwunastu rund trzeba mieć odpowiednie predyspozycje. Mam też wrażenie, że Powietkinowi nie służyła współpraca z Teddym Atlasem i pobyty w USA. Źle się tu czuł, źle funkcjonował. Ostatnio zmienił trenera i dopiero kolejne walki pokażą na co go stać. W walce z Władimirem Kliczką nie daję mu wielkich szans, miałby bardzo ciężko.

Z Powietkinem dwa lub trzy razy walczyłem jako amator, sparowaliśmy też ze sobą jako bokserzy zawodowi. Po raz ostatni spotkaliśmy się w momencie, gdy ja dopiero zaczynałem przygotowania, a on był już w ich decydującej fazie. Mimo to po sparingach podchodzili do mnie zdziwieni obserwatorzy i dopytywali się, kim jestem, skąd przyjechałem i tak dalej.

Czuję, że do walk z takimi zawodnikami jak Powietkin jestem już gotowy. Możliwe, że pojedynek z Aleksandrem potrwałby dwanaście rund. Myślę, że nie stałbym na straconej pozycji.