Giulian Ilie (18-4-2, 5 KO), rywal Pawła Kołodzieja (29-0, 17 KO) w walce, której zwycięzca otrzyma szansę starcia o tytuł mistrza świata wagi junior ciężkiej prestiżowej federacji IBF, nie przebiera w słowach. - Wpier... temu polskiemu wieśniakowi! - tak Rumun podsumował to, co czeka Polaka 17 marca w Krynicy-Zdroju.
"Super Express": - Używasz mocnych słów przed walką z Polakiem. Zwykle właśnie tak deprymujesz rywali?
Giulian Ilie: Każdy bokser chce sprawić, żeby przeciwnik nie czuł się pewnie i by zrobił się nerwowy. To najzupełniej normalne. Ja wychodzę do ringu, żeby walczyć, a nie uprawiać balet.
- A może, jak Dereck Chisora, planujesz kolejne zaczepki wobec Kołodzieja?
G.I: Nie, moim zdaniem jest już dostatecznie zdenerwowany.
- Nie uważasz, że prowokacja staje się coraz bardziej naturalnym elementem w boksie? Jak zareagowałeś na to, co ostatnio wyprawiał Chisora?
G.I: Gdy na to patrzę jako zwykły człowiek, to wszystko wygląda nienormalnie. Jeśli jednak wczuwam się w rolę widza szukającego bokserskich wrażeń, wiem, że takie rzeczy pociągają i mogą być spektakularne.
- Masz obmyśloną taktykę przeciwko Kołodziejowi?
G.I: Mam, ale to tajemnica. Sprawię mu niespodziankę.
- W czym widzisz swoją przewagę nad polskim przeciwnikiem?
G.I: Jestem niezwykle zdyscyplinowany w ringu i nie mam w zwyczaju nie doceniać rywala.
- A czym Kołodziej może zaskoczyć ciebie? Jakie są jego silne strony?
G.I: Ma mocną prawą rękę. Ale bardzo dokładnie przestudiowałem jego walki. Razem z trenerem Oktayem Urkalem jesteśmy doskonale przygotowani i nasza strategia na pewno zadziała.
Rozmawiał Marek Żochowski