WYWIAD Z BARTOSZEM KAMUDĄ

Redakcja, Informacja własna

2012-02-07

Zapraszamy do lektury wywiadu z Bartoszem Kamudą (na zdjęciu po lewej z Mariuszem Cendrowskim i swoim podopiecznym Łukaszem Wierzbickim) – młodym trenerem nowo powstałego klubu w Jeleniej Górze o nazwie Red Fighters. Szkoleniowiec opowiada nam o swoich początkach, najbardziej utalentowanych podopiecznych, ogólnym spadku zainteresowania tą dyscypliną wśród młodzieży i nie tylko.

- Kiedy po raz pierwszy miał Pan kontakt ze sztukami walki? Jakie jest Pana ringowe doświadczenie?
Bartosz Kamuda: Boksem interesuje się od 10 roku życia, do dziś pamiętam nocne wstawanie na walki Darka Michalczewskiego, Andrzeja Gołoty, „Żelaznego Mike'a”... Na sali pojawiłem się mając dopiero 18 lat, zaczynając w klubie braci Janikow, boksowałem u nich około 3, może 4 lat. Później trenowałem z zawodnikami innych dyscyplin uderzanych, wielokrotnie przygotowując ich do zawodów, będąc ich trenerem jak i sparingpartnerem. Niestety nigdy nie miałem sam okazji sprawdzić się między linami oficjalnie. Sparowałem z zawodnikami z Jeleniej Góry jak i z poza niej (mi. zawodowcem w formule mma Marcinem Zontkiem, ze zdobywcą Pucharu Polski w amatorskim KSW Mateuszem Bubinem, których serdecznie pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów).

- Skąd pomysł na założenie klubu? W tych czasach w Polsce raczej kluby się zamyka, a nie otwiera, przysłowiowych „kokosów” z tego nie ma...
BK: Pomysł na klub to spełnienie marzeń, chęć trenowania młodzieży i próba wyszkolenia młodych medalistów, pokazania im piękna tej dyscypliny, jej szlachetności. Niestety boks mylnie nadal kojarzony jest z chuligaństwem i bezmyślnym laniu się po głowach. Rodzice niechętnie zapisują dzieci na bokserskie zajęcia, a wystarczy przyjść i zobaczyć jaki to ciężki sport, który kształtuje charakter. Póki co walczę ze złamaniem tego stereotypu i chcę uświadomić ludzi. Nie jest to łatwe, ale tutaj też jak bokser trzeba walczyć do końca. (śmiech).

- Klub jest stosunkowo młody, ale już niedługo będzie chyba można planować pierwsze starty podopiecznych, wypatrzył Pan już jakieś talenty?
BK: Klub jest młody, ale już ma pierwszego kadeta, który jest w fazie robienia badan okresowych oraz w trakcie przygotowań do pierwszych zawodów. Dawid Urban, bo o nim mowa ma 15 lat i ma doskonałe warunki - jest mocny fizycznie, szybki, jednak popełnia jeszcze dużo błędów, ale to kwestia wytrenowania i czasu. Teraz ciężko pracuje robiąc dwa treningi, jeden po drugim - w swojej grupie oraz seniorskiej. Czas pokaże co osiągniemy, jestem dobrej myśli.

- Zdecydowanie liderem klubu jest Mateusz Wierzbicki, były utytułowany zawodnik K-1, który nie tak dawno miał okazję pomagać Przemkowi Opalachowi w przygotowaniach do walki w Białymstoku. Jakie plany wobec Mateusza?
BK: Łukasz przygotowywany jest pod zawodowstwo. Jest szansa, że otrzyma dofinansowanie z swojego miasta Zgorzelca na wyjazd do USA na kontrakt. Trzeba liczyć, że wszystko się uda.

- Otwierając klub ma Pan chyba najlepsze rozeznanie w tym, jakim zainteresowaniem boks cieszy się wśród młodzieży. Kiedyś sale były wypełnione po brzegi, jak jest teraz?
BK: Zainteresowanie boksem jest bardzo słabe, ale problem jest dużo większy niż nam się wydaje. Po pierwsze - trudno dzisiaj o młodzież, która jest gotowa na ciężką prace na sali. To już inna era, jeszcze 10 lat temu na salach kiedy miałem okazję trenować było nas czterdziestu i to naprawdę ciężko tyrających chłopaków jak i dziewczyn. Nikt nie pękał, a wręcz odwrotnie - każdy chciał być lepszy od swojego kolegi. U nas zauważyłem pewna zależność – kiedy dam podopiecznym wycisk z prawdziwego zdarzenia, taki który mi trenującemu kiedyś i innym sprawiał przyjemność dzisiaj eliminuje prawie każdego. Przykre, ale prawdziwe. Dzisiaj w dobie gier komputerowych i różnych wygód dzieci nie są nauczone ciężkiej pracy. Po prostu jak się zmęczy to odpuszcza. Mało jest takich podopiecznych, którzy zacisną zęby i trenują do samego końca zdając sobie sprawę, że tylko ciężka praca przyniesie korzyści. Drugą stroną jest to fakt młodzież boi się boksu, nie zna jego prawdziwego uroku. Podczas robienia naborów w szkołach również rzadko spotkałem się z pozytywnym odbiorem. Ta dyscyplina ma złą opinię i brak wiedzy społeczeństwa często odstrasza ich od pójścia na salę. Po to jednak tworzy się takie kluby, aby to zmienić i mam nadzieję, że będę mógł się jakoś przyczynić do popularyzacji tej dyscypliny.

- Dziękuję za wywiad i trzymam kciuki za rozwój klubu.
BK: Również dziękuję i pozdrawiam!