LESZEK PIOTROWSKI: PO OLIMPIADZIE PRAWDOPODOBNIE ZAKOŃCZĘ PRACĘ Z KADRĄ

rydzek, czasswiecia.pl

2012-01-18

- Kto jest brany pod uwagę do startu w IO?
Leszek Piotrowski: Dwie zawodniczki w wadze 51 kg Karolina Michalczuk (Paco Lublin) oraz Sandra Drabik (Boxing Kielce) będą rywalizowały ze sobą i kto wygra, będzie reprezentował barwy kraju w mistrzostwach świata do eliminacji IO. W drugiej kategorii wagowej 60 kg mamy trzy zawodniczki, jest to Karolina Graczyk (Copacabana Konin), Magdalena Stelmach (UKS Carbo Gliwice) oraz Oliwia Łuczak (Wda Świecie), która również potwierdziła swój akces wystąpienia. Oliwia ma predyspozycje, zobaczymy, jak będzie z wagą, ale zawodniczka może się ubiegać o wyjazd na mistrzostwa świata i o paszport olimpijski. W kategorii wagowej 75 kg rywalizować ze sobą będą również trzy zawodniczki Lidia Fidura (UKS Carbo Gliwice), Katarzyna Furmaniak (UKS Siedlce) oraz Beata Leśnik (Superfighter Nowy Sącz).

- Kiedy zaczynają się eliminacje do IO?
LP: Eliminacje to mistrzostwa świata, które trwają od 21 maja do 3 czerwca. Po 3 czerwca wracamy, mamy zgrupowanie lecznicze i zaczynamy tok przygotowywania do olimpiady. Osiem zawodniczek w każdej wadze (51 kg, 60 kg, 75 kg) z całego świata kwalifikuje się na olimpiadę - cztery medalistki i cztery ćwierćfinalistki. Każdy kontynent ma przydzieloną ilość zawodniczek. Europa ma najwięcej, bo aż cztery zawodniczki w każdej wadze. Polki na największych imprezach zajmowały trzecie, czwarte miejsca. Z tego rankingu można wnioskować, że jest odzwierciedleniem poziomu naszych zawodniczek, które moim zdaniem powinny się zakwalifikować.

- Jakie jest nastawienie zawodniczek do faktu, że boks stał się dyscypliną olimpijską? Czy woda sodowa nie uderza im do głowy?
- Przez to, że boks kobiet stał się dyscypliną olimpijską, są większe pieniądze. Zawodniczki otrzymują za każdy dzień zgrupowania pewną kwotę pieniężną (ok. 100 zł), a zgrupowanie trwa około dziesięciu dni. Ma to wpływ na podejście zawodniczek, dlatego ciężko się pracuje pod względem psychologicznym. To jest czynnik, który nie wybija dziewczyn z rytmu, tylko mobilizuje, tworzą się takie zadrażnienia między zawodniczkami, atmosfera robi się napięta i nieprzyjemna. Jest większa rywalizacja i złośliwość, ale to trzeba opanować i staramy się to robić wspólnie z trenerami i psychologiem sportowym, na dzień dzisiejszy powiedziałbym, że się to udaje.

- Jak podopieczne trenera wypadają na tle boksu męskiego?
LP: Nie porównywałbym tego tak. My zdobyliśmy do tej pory 108 medali mistrzostw Europy i świata, natomiast panowie mają na swoim koncie trzy. Dziewczyny bardzo dużo medali zdobywają na imprezach międzynarodowych i w rankingu światowym, dlatego są wysoko. Stają na najwyższych stopniach podium. Dla mnie przypieczętowaniem tych wyników i mojej pracy będzie krążek olimpijski.

- Czy to prawda, że Piotrowski po igrzyskach olimpijskich rezygnuje z funkcji trenera kadry narodowej i olimpijskiej?
LP: Uważam, że 11 lat pracy z kadrą narodową i trzy lata z kadrą olimpijską to wystarczy. W Świeciu dalej trzeba pracować nad młodzieżą, z którą 15 lat się pracowało. Były wyniki sportowe i są dalej, ale trzeba rozkręcić i zmotywować świecką młodzież. Po olimpiadzie prawdopodobnie definitywnie zakończę pracę z kadrą, ze względu na swoje zdrowie, które muszę oszczędzać po wypadku. Zawsze jednak będę udzielał się w boksie i uważam, że praca na hali we Wdzie to będzie kontynuacja tego, co całe życie robiłem. Poza tym trzeba dać innym się wykazać, bo każdy mówi, że to jest tak łatwo. Niech każdy popracuje i wtedy porównamy wyniki szkolenia.

- Narażając swoje zdrowie, nadal pan pracuje...
- Narażając, to prawda, ale jeżeli ktoś coś lubi, to robi to z pasją. Nie można przewidzieć tego, co nam się może stać. Wytrwale chcę doprowadzić to, co zacząłem, do końca, do tego, o czym marzę, do medalu olimpijskiego. 12 lat ciężko się nam pracowało. Na 360 dni byłem 50-90 dni w domu.

- Co na to rodzina?
LP: Rodzina toleruje to jeszcze, dlatego tak wysoko doszedłem. Pomagała mi, wspierała mnie w dążeniu do celu. Żona wraz z dziećmi pomogła mi przejść te najgorsze etapy, jakie były, a szczególnie te ostatnie po urazach ścięgna Achillesa i zakrzepach. Ta zakrzepica będzie się trzymała dość długo. Ostatnie diagnozy wskazały na to, że jest to bardzo ciężka choroba. Tę chorobę można jeszcze pokonać, jeśli będzie silna wola, chęć przezwyciężenia, a ja taką wolę mam. Jak mi się uda, to najprawdopodobniej w sierpniu będzie już po chorobie, trzeba się trochę jeszcze przemęczyć.
 

Dziękuję za rozmowę i życzę zdrowia.