SZPILKA: RYWALA TRAKTUJĘ JAK WROGA

Jan Ciosek, gwizdek24.pl

2012-01-17

- Co sobie postanowiłeś na nowy rok?
Artur Szpilka: Obiecałem sobie, że w stu procentach poświęcę się boksowi. Żadnych głupot, tylko ciężka praca. Zero alkoholu, zero wygłupów. Teraz się poświęcę, a za sześć lat będę siedział i się śmiał, z tych, którzy zmarnowali najlepsze lata. Mam swoje priorytety i ich się trzymam.

- Jak w takim razie wygląda twój dzień?
AS: Wstaję o siódmej, na śniadanie jem płatki owsiane. Potem dwie godziny ćwiczę, a po treningu gram z trenerem Fiodorem Łapinem w szachy. Potem wracam do domu i jem obiad - rybę z warzywami, czasem kurczaka. O 17 następny trening. Wracam o 19 i nie mam już na nic siły. Tak wygląda cały mój tydzień.

- Uważasz, że niegrzeczni chłopcy są lepszymi bokserami?
AS: Z takich chłopaków można zrobić mistrzów. Wystarczy popatrzeć na Tysona. Gdybym był trenerem, to kandydatów do boksowania szukałbym w poprawczakach i domach dziecka, wśród dzieciaków z charakterem, które poszły w życiu w złym kierunku.

- Najważniejsze cechy dla boksera?
AS: Wytrwałość i wola walki. Trzeba pamiętać, że jedną pokusą można sobie wszystko zepsuć.

- Czego w takim razie zabrakło Andrzejowi Gołocie, żeby zostać mistrzem?
AS: Wydaje mi się, że charakteru. Słyszałem opinie wielu trenerów, że Gołota nawet amatorskie walki znosił źle psychicznie. Gdyby miał charakter, kilka walk inaczej by się potoczyło.

- A jak ty sobie radzisz z taką presją?
AS: Ja strasznie napędzam się przed walką, żyję starciem, chodzę i powtarzam sobie: zaj... go, zaj... go! Czasami z tym przeginam i za bardzo się nakręcam. Tak było w ostatniej walce. Rywala traktuję jak wroga, którego trzeba zniszczyć, jak słabe ogniwo do wyeliminowania.