KTO DLA 'SZPILKI'? GONZALO OMAR BASILE

Piotr Jagiełło, Opracowanie własne

2012-01-16

Prezentujemy nowy cykl artykułów „Kto dla?”, w którym będę konfrontował ze sobą zawodników mogących stworzyć interesujące widowisko, medialne show czy niezapomnianą wojnę. Zaczynamy od niepokornego Artura Szpilki (9-0, 7 KO), który na przestrzeni ostatnich miesięcy zyskał ogromny rozgłos. Naprzeciwko Polaka postawiłbym Gonzalo Omara Basile (53-6, 24 KO). Tym razem górę wziął aspekt medialny. 

Argentyńczyk moim zdaniem byłby idealnym oponentem dla Artura na ten etap kariery. „El Paton” mierzy 198 cm wzrostu, z tak wysokim pięściarzem Szpilka jeszcze nie boksował. Na pewno Latynos byłby łakomym kąskiem dla mediów i kibiców, ze względu na swój absolutnie nieprzeciętny image. Jego ciało pokryte jest licznymi tatuażami, najciekawszy rozpościera się nad prawym uchem i przedstawia pistolet. Śmiercionośnej broni jednak brakuje w pięściach. Kibice z łatwością znaleźliby w Basile lustrzane i białe odbicie Mike Tysona, niestety tylko ze względu na malunek rozpościerający się niemal na całej prawej części twarzy. Drugiego takiego dziwaka nie znajdziecie dzisiaj w całej wadze ciężkiej.

Wieść gminna głosi o powiązaniach ekscentrycznego sportowca z lokalnymi gangami, ale informacja ta zostaje tylko w sferze domysłów. Medialnie byłby on strzałem w dziesiątkę dla wciąż raczkującego po scenie „królewskiej” kategorii Szpilki.

Klasa sportowa 37-latka urodzonego na przedmieściach Buenos Aires jest nikła. W trwającej ponad osiem lat karierze przegrywał sześć razy, w tym pięć przed czasem. Do tej pory tylko dwukrotnie opuścił Amerykę Południową. W 2006 roku wybrał się do Niemiec i został błyskawicznie zbity przez Aleksandra Dimitrenkę (KO w 1. rundzie). Drugi wypad na Stary Kontynent skończył się pomyślnie, ale inny scenariusz nie wchodził nawet w grę – Basile  w 2010 roku odwiedził stolicę Słowenii i pokonał przez TKO słabego Ladislava Slezaka (ówczesny bilans 2-20-1). Niemiła niespodzianka spotkała go dwa miesiące temu, kiedy to przegrał niejednogłośnie z anonimowym Emilio Zarate po drodze zostając liczonym.

Zupełnie inaczej przedstawia się rozwój 22-letnia mańkuta z Polski. „Szpila” pierwsze zawodowe walki toczył w limicie kategorii cruiserweight. Potem nastąpił rozbrat z boksem i odsiadka w zakładzie karnym. Szpilka opuścił więzienie zupełnie odmieniony (przede wszystkim fizycznie). W czerwcu ubiegłego roku zadebiutował w najcięższej dywizji, a waga wskazała okrągłe 110 kg. Błyskawiczny nokaut na Ramizie Hadziaganovicu zapewnił członkowi grupy 12Round Knockout Promotions olbrzymi rozgłos, który zaskoczył chyba nawet głównego bohatera. Miesiąc później była szybka wyprawa do USA i kolejne KO. W końcu przyszła potyczka z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata Owenem Beckiem w katowickim Spodku. Jeżdżący po świecie w roli journeymana Jamajczyk poddał się po trzeciej rundzie. Ostatnim przystankiem Artura był obrośnięty w tłuszcz David Saulsbery. Amerykanin niespodziewanie przysporzył nieco problemów naszemu reprezentantowi, który w ringu sprawiał wrażenie zbyt rozluźnionego słabszą klasą oponenta. Koniec nastąpił w drugiej rundzie.

Z dużą dozą pewności moglibyśmy przewidywać scenariusz ewentualnego starcia Szpilka vs Basile. Szybki nokaut podopiecznego Fiodora Łapina i kolejny kroczek na drodze do poważniejszych walk. Siła ciosu Szpilki i zupełny brak odporności Basile to mikstura gwarantującą efektowne KO. No i szum wokół „Złego” znowu by wzrósł. Jaka jest wasza opinia? Chcielibyście zobaczyć naszą nadzieję wagi ciężkiej z oryginalnym gościem o wciąż dobrym rekordzie?

Przygotował: Piotr Jagiełło