ARTYŚCI RINGU: GOŁOTA vs ALI

Jakub Biluński, Opracowanie własne

2012-01-01

Przyszedł czas na profanację. ''The Foul Pole'' i ''Największy'' - dwóch wielkich mistrzów wagi ciężkiej, którzy stali się ikonami sztuki. Jak mógłby wyglądać pojedynek Andrzeja z Muhammadem? Rozgrywanie na papierze tzw. fantasy matchups (walk, które nigdy nie doszły lub nie mogły dojść do skutku) jest zajęciem tyleż karkołomnym, co fascynującym. Szczególnie skomplikowane są starcia pięściarzy z różnych er. Opisując takie walki, w większości przypadków musimy wziąć pod uwagę postęp, jaki dokonał się w przygotowaniu fizycznym i ewolucję techniki bokserskiej. Gdyby jednak Ali urodził się pod koniec lat sześćdziesiątych, jego boks prawdopodobnie nie różniłby się znacząco od tego, jaki znamy z najważniejszych walk Muhammada. Styl ''Największego'' był bowiem genialną anomalią, nie miał poprzedników ani następców. Ali złamał święte bokserskie przykazania dotyczące ataku i obrony, polegając na fenomenalnych atrybutach fizycznych, którymi obdarzył go Allah. Broniąc się przed ciosami prostymi stosował odchylenia w tył, nie blokował, nie uderzał na korpus i nigdy nie nauczył się zadawać prawidłowych sierpowych - z technicznego punktu widzenia popełniał masę błędów, ale żaden ''ciężki'' w historii nie był tak wspaniałym baletmistrzem, jak Muhammad.

Timing, szybkość, refleks, balans, wyczucie dystansu i kapłańska charyzma. Muhammad Ali nadał nowe znaczenia tym dawnym pojęciom. Nawet ''Największy'' podlegał jednak prawom ''sweet science'', z których naczelnym jest prawo o kompatybilności stylów - ''Styles make fights''. Elitarny swarmer Joe Frazier pokonał Alego, to samo uczynił nietypowy technik Ken Norton. Najciekawszego odkrycia dokonał natomiast Jimmy Young. Był on pierwszym przeciwnikiem Muhammada, który zmusił go do bycia agresorem. W pojedynku stoczonym w 1976 roku przegrał z Alim po kontrowersyjnej decyzji sędziów. Mistrz wyglądał na tle śliskiego Younga bardzo źle, nie tylko dlatego, że ''prime'' miał wtedy dawno za sobą. Również Ali z 1966 roku miałby z Youngiem spore kłopoty. Odchylenia w tył przestawały być skuteczne, gdy trzeba było w ringu podążać za rywalem, nie pomagał również brak uderzeń na korpus. Na domiar złego kontrujący jab Filadelfijczyka zakłócał rytm ''Największego'', podobnie działały jaby Nortona i Douga Jonesa. Norton z powodzeniem używał zresztą także innego ciosu, na który Ali był szczególnie narażony - lewego sierpowego. Tym uderzeniem powalili Muhammada na deski Frazier, Henry Cooper i Sonny Banks. Czy widać już, kto wyłania się z szatni? Oto warszawski król techniki z lewym prostym celniejszym i mocniejszym niż jaby Younga i Nortona, z lewym sierpowym naturalnym i czystym, dotrzymującym kroku zjawisku zwanemu ''left hook by Joe Frazier''.

Gołota dorównywał Alemu zasięgiem ramion, a w walce z Muhammadem nie musiałby stawić czoła swojemu najgorszemu koszmarowi (wyobraźcie sobie karierę Andrzeja pozbawioną półdystansu). Ali był przecież zawodnikiem niemal stuprocentowo dystansowym, nie dysponował przy tym siłą uderzenia Lennoxa Lewisa. Obrona Gołoty przed ciosami prostymi była w jego ''prime'' bardzo dobra, decydowała o tym wzorcowa praca nóg i odchylenia na boki. Giaurom polecam zwrócenie uwagi tylko na te momenty sztandarowych walk Andrzeja, w których ''The Foul Pole'' prowadzi walkę w dystansie. Oczywiście walki z Bowem wiodą tutaj prym. Nie wierzę, że po pojedynkach z Holyfieldem Riddick był wrakiem. Bowe z walk z Gołotą jest przede wszystkim niszczony techniką Andrew, słabsza dyspozycja Amerykanina i przygotowanie kondycyjne Polaka grają rolę drugoplanową. Spójrzcie na ''Big Daddy'ego'' z trzeciej walki z Holyfieldem, moim zdaniem jest to ten sam zawodnik, z którym zmierzył się Gołota. Bowe z 1996 roku to wciąż kozak przez duże K (choć Riddick A.D. 1992 jest od niego wyraźnie lepszy). Pod koniec trzeciej rundy Riddick-Andrew II, George Foreman wpada w zachwyt po gangsterskim rajdzie Amerykanina. ''Widziałem w życiu tylko jednego wspanialszego 'ciężkiego' - Muhammada Alego''.

Kluczową kwestią w walce z Alim byłby dla Gołoty dobór właściwego planu taktycznego i jego egzekucja. Pamiętacie, jak boksowali Lennox i Władimir zanim ''Mr. Kronk'' rozpoczął z nimi współpracę? Emanuel Steward tworzy maszyny do walki w dystansie (Thomas Hearns...). Andrzeja musiałby jedynie nauczyć cierpliwości. Popatrzmy na pierwsze dwie rundy Bowe-Gołota II. Kiedy Polak nie rusza do przodu, Riddick próbuje przejąć inicjatywę i jest raz po raz niemiłosiernie karcony. Prawda jest tylko jedna - ''prime'' Gołota zazwyczaj wygrywa z Alim. Jedynie Ali z 1966 roku może myśleć o pokonaniu Andrew. Mówcie o tym rodzinie, przyjaciołom, znajomym. Zatrzymujcie przechodniów i uczcie ich. Głoście polską Nowinę.

*Kwestię odporności psychicznej świadomie pominąłem. Pojedynek Ali-Gołota nie byłby wojną.