TAYLOR ZDOMINOWAŁ NICKLOWA

Redakcja, Informacja własna

2011-12-31

Jermain Taylor (29-4-1, 18 KO) udanie powrócił między liny po 26-miesięcznej przerwie, stopując w ósmym starciu twardego Jessiego Nicklowa (22-3-2, 8 KO). Dawny król wagi średniej dominował w ringu od pierwszego gongu i wygrywał rundę za rundą.

33-letni ex-champion znakomicie operował lewym prostym, do którego dokładał prawe proste oraz sierpy z obydwu rąk. W środkowych rundach Taylor wzbogacił arsenał o ciosy na korpus, które robiły na jego rywalu ogromne wrażenie. Jedyną słabszą chwilę Jermain zanotował po gongu kończącym szóstą odsłonę, kiedy kibice mogli sobie przypomnieć, dlaczego nosi on przydomek "Bad Intensions" - Nicklow sprowokował Taylora, a ten nie pozostał mu dłużny i uderzył go lewym prostym. Sędzia ringowy odjął mu za to jeden punkt, a były mistrz szybko zrozumiał błąd i od tej chwili panował nad emocjami.

Taylor miał w ringu ogromną przewagę, a jego skuteczność w niektórych starciach zdecydowanie przekraczała 60% wyprowadzanych ciosów, z których większość stanowiły lewe proste. Komentatorzy Showtime zaczęli zadawać sobie pytanie, czy Jermain nie nabawił się kontuzji prawej ręki, której od dłuższego czasu w ogóle nie używał. Taylor w końcu wyczekał moment i w ósmej odsłonie zranił rywala potężnym sierpowym, a sędzia ringowy nieco przedwcześnie przerwał walkę, co spotkało się z protestami dzielnego, ale mocno już rozbitego i wyraźnie naruszonego Nicklowa.

- Zraniłem prawą ręką na samym początku i dlatego nie mogłem jej zbyt często używać, ale na szczęście lewy prosty fantastycznie ustawiał walkę. Przepraszam za ten faul po szóstej rundzie. Nicklow mnie sprowokował, poczułem się sfrustrowany i dałem temu upust. Żałuję tego, nie jestem facetem, który zachowuje się w ten sposób - powiedział po walce zadowolony z występu Taylor.

- Nicklow to twardziel, dał z siebie wszystko. Jak zareaguję na ciosy lepszych przeciwników? Nie mam pojęcia. Dowiemy się, gdy wyjdę z którymś z nich do ringu - kończy "Bad Intensions".