HUCK: TERAZ POWIETKIN, A POTEM LEBIEDIEW!

Redakcja, sportbox.ru

2011-12-29

Marco Huck (34-1, 25 KO), mistrz świata WBO wagi junior ciężkiej, odpowiadał na pytania czytelników rosyjskiego serwisu sportbox.ru. W trakcie czatu mówił m.in. o pojedynku z Denisem Lebiediewem (23-1, 17 KO) oraz wymienił nazwiska potencjalnych rywali, z którymi może rywalizować w wadze ciężkiej.

- Jesteś gotowy na pojedynek z Denisem Bojcowem?
MH: Ta walka mnie nie interesuje, bo chcę walczyć tylko z mistrzami świata. Mam za sobą doświadczenie zdobyte podczas walk o mistrzowskie pasy. A Bojcow? Musi się czymś wykazać, by doszło do naszej walki. Co chwila jacyś zawodnicy krzyczą: "Chcemy walczyć z Kliczką!" I co oni sobą reprezentują? Aby dostać szanse walki o tytuł mistrzowski, trzeba najpierw coś udowodnić w ringu. Myślę, że pokazałem już na tyle dużo, że mogę mierzyć się z najlepszymi "ciężkimi".

- No dobrze, ale dokonałeś tego w wadze junior ciężkiej a nie w ciężkiej...
MH: To prawie ta sama kategoria wagowa, co pokazuje choćby przykład Amerykanina Evandera Holyfielda.

- Witalij Kliczko w ostatnim czasie pokazał Tomaszowi Adamkowi, a wcześniej Juanowi Carlosowi Gomezowi, że nie stanowią żadnego zagrożenia, ponieważ pochodzą z niższych kategorii.
MH: Niech więc stanie do ringu ze mną. Wówczas zrozumie co znaczy pojedynek z pełnowartościowym pięściarzem wagi junior ciężkiej.

- Kto z wagi ciężkiej, oprócz braci Kliczków i Aleksandra Powietkina, znajdzie się na Twoim celowniku?
MH: A w tej wadze jeszcze ktoś inny?

- Choćby David Haye...
- Przecież on jest na sportowej emeryturze!

- A pozostali? Chris Arreola i Chauncy Welliver.
MH: Nie znam gości.

- A mistrz Europy Robert Helenius?
MH: To mój kolega z grupy. Poza tym, ja myślę o walce o tytuł mistrza świata a nie Europy.

- Jesteś odważny, rzucając wyzwanie Kliczkom i Powietkinowi. Na czym opierasz swoją pewność siebie?
MH: Trzeba wierzyć w siebie. Większość pięściarzy przegrywa z Kliczkami przed walką. Ale ja jestem prawdziwym facetem i zawsze robię wszystko, by być najlepszym. Nie tylko w boksie. Z początku ten sport walki wcale mnie nie interesował, w przeciwieństwie do karate, czy kickboxingu.

- Dlaczego zakończyłeś starty w tamtych dyscyplinach?
MH: Pojawiły się nowe cele. Mając 18 lat zostałem mistrzem świata w kickboxingu, a potrzebowałem czegoś więcej. Boks zacząłem rozumieć dopiero po kilku zwycięstwach.

- Dlaczego nie chcesz walki rewanżowej z Lebiediewem?
MH: Najpierw chcę walczyć z Powietkinem, a następnie wrócić do wagi junior ciężkiej, specjalnie na rewanż z Lebiediewem. Byłem gotowy stanąć z nim w ringu już kilka dni po naszej walce, ale takie decyzje nie podejmuję ja, tylko mój promotor, Wilfried Sauerland. Pojedynek z Lebiediewem był wielką bitwą, w trakcie którego zmierzyli się ze sobą dwaj wielcy wojownicy. Kiedy sędzia podniósł do góry moją rękę poczułem wielką satysfakcję. To nie była moja decyzja, moja ocena walki, tylko sędziów.

- Uważasz się za zwycięzcę walki z Lebiediewem?
MH: Myślę, że żaden z nas nie miał wyraźnej przewagi. Sędziowie mogli równie dobrze orzec remis. Nawiasem mówiąc, walczyłem z kontuzją. Nie myślcie, że się teraz tłumaczę. Zgoda, walka była wyrównana.