REWANŻE, DO KTÓRYCH NIGDY NIE DOSZŁO

Wojciech Czuba, Boxing News

2011-12-04

Drugi pojedynek Cotto-Margarito już za nami. Portorykańczyk wykorzystał szansę i wyrównał rachunki ze swoim meksykańskim wrogiem. Poniżej jednak przedstawiamy pięć innych niezapomnianych walk, które w przeciwieństwie do wczorajszej wojny, niestety nigdy nie doczekały się drugiej odsłony. Zapraszamy do lektury.

1. Sugar Ray Leonard (36-3-1, 25 KO) vs Marvin Hagler (62-3-2, 52 KO).
Gdybyście powiedzieli pochodzącemu z Brockton 'Marvelousowi', że 'Sugar' zgodził się wyjść z nim ponownie do ringu, ten mimo 57 lat na karku w jednej sekundzie ubrałby bokserskie rękawice i stanął gotowy na bój. Do dzisiaj twierdzi bowiem, że nie przegrał ich pierwszej potyczki, która rozegrana została w kwietniu 1987 roku w Las Vegas. Po niejednogłośnej decyzji sędziów punktowych triumfatorem został ogłoszony wówczas popularny król wagi półśredniej z Północnej Karoliny. Ciekawe kto zwyciężyłby za drugim razem?

2. James Douglas (38-6-1, 25 KO) vs Mike Tyson (50-6, 44 KO).
Niespodziewane zwycięstwo 'Bustera' przez nokaut nad ówczesnym królem wagi ciężkiej było prawdziwą sensacją, która wstrząsnęła całym światem. Drugiego lutego 1990 roku na ringu w Tokio 'Iron' Mike okazał się tylko człowiekiem, a nie 'Bestią' za jaką go uważano. Prawdopodobnie w rewanżu lepiej przygotowany i skoncentrowany zmiażdżyłby swojego pogromcę, niestety nigdy się już tego nie dowiemy.

3. Pernell Whitaker (40-4-1, 17 KO) vs Julio Cesar Chavez (107-6-2, 86 KO).
Niezwykły czarnoskóry mistrz defensywy, elegancko walczący czempion dywizji półśredniej w 1993 roku skrzyżował rękawice z meksykańskim wojownikiem Chavezem, który przystępując do tego starcia legitymował się niesamowitym rekordem 87 zwycięstw bez porażki. Przez znaczną część walki to Whitaker kontrolował wydarzenia w ringu, jednak dwóch z trzech sędziów po 12. rundach orzekło remis. Rewanż tych dwóch czołowych wówczas zawodników list P4P wydawał się być tylko kwestią czasu. Niestety kibice bez skutku czekają na niego do dziś.

4. Felix Trinidad (42-3, 35 KO) vs Oscar De La Hoya (39-6, 30 KO).
Gdy stanęli naprzeciwko siebie w 1999 roku na ringu w słynnym kasynie Mandalay Bay w świątyni hazardu, obydwaj byli już wielkimi gwiazdami z nieskalanymi rekordami. Zwyciężył legendarny portorykański 'Tito' dołączając do swojego pasa federacji IBF należący do 'Złotego Chłopca' pas WBC. Decyzję sędziów punktowych uznano za kontrowersyjną i ponownego starcia tych dwóch niezwykle popularnych pięściarzy, na samym szczycie dywizji półśredniej chcieli chyba wszyscy, oprócz samych zawodników.

 5. Lennox Lewis (41-2-1, 32 KO) vs Witalij Kliczko (43-2, 40 KO).
Wielu uważa Brytyjczyka za ostatniego prawdziwego króla wszechwag i trudno się z tym nie zgodzić. Angielski Lew miał na rozkładzie całą ówczesną czołówkę, a 40-letni dzisiaj Ukrainiec miał być jego kolejną ofiarą. Po niezwykłych 6. odsłonach rozegranych w 2003 roku na ringu w Los Angeles Witalij przegrał, ale gdyby nie potworne rozcięcie, to kto wie jak potoczyłaby się ta bitwa dalej? Niedługo później Lewis zawiesił rękawice na kołku. Miliony kibiców na całym świecie oglądając dzisiaj powtórki z tego pojedynku nie mogą oprzeć się wrażeniu, że coś tutaj nie zostało dokończone. Na powrót 'Lwa' nie ma już jednak co liczyć.