ARTYŚCI RINGU: SUGAR RAY LEONARD

Jakub Biluński, Opracowanie własne

2011-10-16

Między linami ringu można zobaczyć bogów. Mity antyczne są zwierciadłem, w którym przeglądają się coraz to nowe pokolenia bokserów, każdy wielki pięściarz wpisuje się - przynajmniej częściowo - w jakąś starożytną opowieść. Najważniejszym dla boksu zbiorem podań jest mitologia grecka. Jako twórcę zasad starożytnego pięściarstwa wymieniano w niej ateńskiego herosa Tezeusza lub króla Berberyjczyków, Amykosa, który był synem Boga mórz Posejdona i Nimfy Melii. Według legendy boks miał stworzyć Apollo po pokonaniu boga wojny Aresa. Dlatego czczono go w Delfach jako pięściarza (Apollo pyktes). Bóg muzyki i poezji, kapelmistrz orkiestry olimpijskiej, Apollo był zwierzchnikiem muz, dziewięciu cór Dzeusa i Mnemosyne. Mimo przynależności do najwyższej arystokracji panteonu, chętnie przebywał na ziemi. Miał tu swoje sprawy i dawne wspomnienia. W sztuce występuje Apollo jako ideał młodości i wdzięku męskiego. Kto zatem jest dwudziestowiecznym, bokserskim wcieleniem najbardziej utalentowanego z bogów? Odpowiedź już znacie, przeczytaliście przecież tytuł dzisiejszego odcinka. Sugar Ray Leonard był Czarnym Apollem.

Która z bokserskich dekad po drugiej wojnie światowej była najbardziej obfita w elitarnych, kultowych mistrzów jednym tchem wymienianych w gronie najlepszych pięściarzy wszechczasów? Lata 50. i 60. długo miały nietykalny status, starsi historycy ''sweet science'' do dziś głoszą prymat owych epok - kluczowymi bokserami są tutaj Sugar Ray Robinson, Rocky Marciano, Eder Jofre i młody Muhammad Ali. Z kolei lata 70. uważane są za złoty okres wagi ciężkiej (Ali, George Foreman, Joe Frazier i cała masa świetnych pretendentów), choć przecież w niższych wagach także było wtedy gorąco, wystarczy przypomnieć trzy nazwiska - Monzon, Duran i Benitez. Lata 80. uderzyły jednak chyba z największą siłą. Wciąż mocni Duran i Benitez, Marvin Hagler, Thomas Hearns, Salvador Sanchez, Julio Cesar Chavez, Alexis Arguello, Aaron Pryor, Larry Holmes, Mike Tyson, Evander Holyfield, Pernell Whitaker. Oczywiście jest jeszcze jeden bokser - król lat osiemdziesiątych, który pokonał pokonał aż cztery z wyżej wymienionych nazwisk i każde z tych zwycięstw było legendarne. Sugar Ray Leonard znokautował Wilfredo Beniteza i Thomasa Hearnsa, przechytrzył Marvina Haglera (kontrowersyjne, lecz bardzo wartościowe zwycięstwo) i upokorzył Aresa - kamiennorękiego Panamczyka.

Właśnie walki z Duranem wydają mi się najciekawszymi w dorobku Leonarda. Po pierwszym, przegranym na punkty starciu wiele mówiło się o złej taktyce Sugara Raya, który wdawał się z Panamczykiem w wymiany ciosów. Mimo tych zarzutów, należy pamiętać o świadomym, odważnym wyborze Amerykanina. Leonard udowodnił, że jest w stanie przyjąć uderzenia Durana i wygrał co najmniej sześć rund tego bardzo wyrównanego pojedynku. Natychmiastowy rewanż był jedną z najbardziej kontrowersyjnych walk w historii boksu. Leonard twierdził, że świętowanie przez Durana zwycięstwa przybierze gargantuiczne rozmiary i miał rację. Panamczyk przystąpił do drugiej walki gorzej przygotowany. Ring był olbrzymi (24 stopy!), co również sprzyjało Leonardowi. Decydujące znaczenie miał jednak boks Sugara. Leonard powrócił tego dnia do starożytnej opowieści, tańczył i ośmieszał ciosami bolo nieudolne próby ataków Aresa. W końcu nastąpił moment, który wstrząsnął Olimpem. Walka ''No Mas'' była nie tylko upadkiem mitu o żelaznym Aresie, ale także najpełniejszym objawieniem boksera jako boga sztuki.

Sugar Ray Leonard potrafił w ringu absolutnie wszystko. Nieziemska szybkość i łatwość w przechodzeniu z obrony do ataku pozwalały mu na adaptowanie się do wszystkich styli, od bardzo technicznego Beniteza przez świetnego boksersko punchera Hearnsa do uniwersalnych bestii, Durana i Haglera. Kombinacje złożone z kilkunastu silnych ciosów, instynktowne wariacje na granicy ryzyka, apollińskie skillsy i flow idealnie współgrały z twardą psychą. Skalą rozmachu może się równać z Leonardem kilku mieszkańców boskiej góry. Nie ma wśród nich pięściarzy należących do rodzaju ludzkiego.

Wykorzystano fragmenty ''Mitologii'' Jana Parandowskiego i fragment artykułu Łukasza Krzyżanowskiego.