FURY ROZBIŁ FIRTHĘ PO OSTREJ WALCE

Tomasz Ratajczak, Informacja własna

2011-09-17

W zakończonej przed kilkunastoma minutami walce na gali w Belfaście, mistrz Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Brytyjskiej w wadze ciężkiej Tyson Fury (16-0, 11 KO) pokonał przed czasem w piątej rundzie Amerykanina Nicolai Firthę (20-9-1, 8 KO) i tym samym zachował swoje miejsce w kolejce do wypłaty życia w walce z jednym z braci Kliczków. Niewiele jednak brakowało, a przeciętny choć twardy i ambitny rywal, wyrzuciłby go z tej kolejki z hukiem.

Firtha bez kompleksów już w pierwszej rundzie ruszył na znacznie górującego nad nim warunkami fizycznymi Fury'ego i był blisko sensacyjnego zwycięstwa przez nokaut. Brytyjczyk jednak przetrwał kryzys klinczując, w czym wydatnie pomagał mu również sędzie ringowy, nie reagujący na przedłużające się przytrzymywanie. W przerwie między rundami Fury doszedł do siebie i drugie starcie zdecydowanie rostrzygnął na swoją korzyść, rozbijając twarz oponenta ciosami prostymi. Jednak w kolejnej rundzie mieliśmy powtórkę z rozrywki i Tyson po potężnym prawym overhandzie Amerykanina ratował się kolejnymi klinczami przed nokautem. Koło fortuny kręciło się jednak w tej walce bardzo dynamicznie i w czwartej rundzie to Firtha był w opałach, liczony pod koniec po ciosach Brytyjczyka, a przed możliwym nokautem uratował go gong. Koniec przyszedł w piątym starciu, gdy mocno już porozbijany Amerykanin coraz bardziej bezradnie inkasował silne ciosy Fury'ego i wreszcie sędzia zdecydował się przerwać walkę. Trzeba jednak przyznać, że decyzja sędziego może budzić kontrowersje, gdyż Firtha w momencie przerwania pojedynku nie był zamroczony, ani rozbity na tyle mocno, by kończyć rywalizację właśnie w tym momencie. 

Tyson Fury medialnie promuje się na pogromcę braci Kliczków, ale po tym co pokazuje w ostatnich walkach można być raczej pewnym, że starcie z którymś z ukraińskich mistrzów będzie dla niego po prostu finansowym "złotym strzałem" i niczym więcej. W pojedynku ze świetnie przygotowanymi pod względem technicznym i kondycyjnym oraz nie ustępującymi mu warunkami fizycznymi braćmi, nie posiada żadnych atutów, którymi mógłby przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść i jeśli do takiej walki rzeczywiście kiedyś dojdzie, będziemy mieli okazję zobaczyć, jak samozwańczy następca Lennoxa Lewisa wali się z łoskotem na deski ringu.