HOLYFIELD: PEWNIE, ŻE WYBACZYŁEM TYSONOWI!

Redakcja, Thuringer Allgemeine

2011-09-03

19 października Evander Holyfield (44-10-2, 29 KO) skończy 49 lat, ale wciąż nie zamierza powiesić rękawic na kołku. Ostatnio dużo mówi się o jego ewentualnej potyczce z Aleksandrem Powietkinem, nowym mistrzem świata WBA World w wadze ciężkiej. Pojedynek miałby odbyć się 17 grudnia w Zurychu.

Starcie z 32-letnim Rosjaninem byłoby dla Holyfielda szansą na zdobycie piątego w karierze tytułu mistrzowskiego w królewskiej kategorii. Szczyt popularności pięściarza pochodzącego z Alabamy miał miejsce w latach 90., kiedy to mierzył się z takimi sławami ringu, jak George Foreman, Larry Holmes, Riddick Bowe, Michael Moorer, Mike Tyson czy Lennox Lewis. Za najtrudniejszy pojedynek w karierze Amerykanin uznaje jednak starcie z 1986 roku, kiedy to występował jeszcze w wadze junior ciężkiej. W swojej dwunastej zawodowej walce i pierwszej o światowy tytuł Holyfield pokonał wówczas Dwighta Muhammada Quawiego (41-11-1, 25 KO), wygrywając niejednogłośną decyzją sędziów na punkty.

- Najcięższa była dla mnie walka o tytuł w wadze junior ciężkiej z Dwightem Quawim. Wygrałem, jednak po pojedynku przez cały tydzień leżałem w szpitalu i już nigdy w życiu nie chciałem wracać na ring - wspomina amerykański pięściarz. Tamto starcie rozegrano jeszcze na dystansie 15 rund. Dziś wszystkie mistrzowskie starcia trwają o trzy rundy mniej.

Sympatykom boksu w pamięć najbardziej zapadła jednak druga walka Holyfielda z Mikiem Tysonem (50-6, 44 KO) z czerwca 1997 roku. Pierwszą, rozegraną kilka miesięcy wcześniej potyczkę przez techniczny nokaut wygrał "The Real Deal", dzisiaj częściej nazywany "Dziadkiem". W rewanżu Tyson został zdyskwalifikowany w 3. rundzie za odgryzienie rywalowi kawałka ucha. Po latach Holyfield nie żywi urazy do dawnego przeciwnika.

- Pewnie, że mu wybaczyłem! Dlaczego miałbym być na niego obrażony? Przecież wiele mu zawdzięczam, wiele się od niego nauczyłem. Tyson, jak na zawodnika wagi ciężkiej mierzył mało, bo zaledwie 179 centymetrów, ale i tak pobił wszystkich wysokich. Był gibki, agresywny i nieprzewidywalny w atakach. Z kolei ja nigdy nie byłem tym największym, najszybszym czy najsilniejszeym, jednak dzięki mojemu podejściu do walk mogłem pokonać wszystkich - zauważa Holyfield.