ROGER BLOODWORTH O SWOJEJ KARIERZE

Leszek Dudek, boxinginsider.com

2011-08-19

Roger Bloodworth, doświadczony trener, który w swej wieloletniej karierze pracował z wieloma wybitnymi pięściarzami, w rozmowie ze Scoopem Malinowskim wspomina Mike'a Tysona, Andrzeja Gołotę, Pernella Whitakera i paru innych wybitnych pięściarzy. Pojawił się również temat Tomasza Adamka (44-1, 28 KO), którego Bloodworth przygotowuje do walki z Witalijem Kliczko (42-2, 39 KO).

- Nie boksowałem, byłem wrestlerem. Moja pierwsza przygoda z boksem to walki 8-letniego syna. Na początku przegrywał, ale łącznie stoczył ponad 100 pojedynków przez dziesięć lat. Nie został jednak zawodowym bokserem, poszedł na studia - wspomina szkoleniowiec 'Górala'.

- Jedna z najlepszych walk, na jakich kiedykolwiek byłem, to starcie Julio Cesara Chaveza z Pernellem Whitakerem. Było tam ponad 60,000 ludzi. Moja żona powiedziała mi, że wyśnił jej się remis. Stawki na remis wynosiły około 100 do 1. Powiedziałem jej "Nie, to niemożliwe. To gala Dona Kinga. Jeśli będzie remis, zwycięstwo dostanie Chavez". Nie potrafiłem sobie wyobrazić, że Whitaker tak go zdominuje. Dali remis, żeby Chavez pozostał bez porażki. Wtedy wydarzyło się coś wspaniałego. Nigdy nie widziałem, żeby tylu ludzi tak cicho i tak szybko opuściło stadion. Gdy ogłoszono decyzję, nikt nie krzyczał, nikt też nie klaskał. Wszyscy po prostu wstali i wyszli. Pernell był tamtego wieczoru znakomity - uważa Bloodworth.

ZDOBĄDŹ PODWÓJNĄ WEJŚCIÓWKĘ NA GALE TOMASZA ADAMKA >>

- Pernell zawsze wiedział, że łatwo pokona Chaveza. Ring był jego biurem. Jedna z jego najbardziej niesamowitych walk to ta z Julio Cesarem Vasquezem w limicie 154 funtów. Wydawało mi się, że Whitaker porwał się z motyką na słońce. Jego przeciwnik był duży i silny, do tego boksował z odwrotnej pozycji. Pamiętam, że jak Pernell oberwał, jego stopy oderwały się od maty ringu. Vasquez chciał go skończyć i wtedy Whitaker go zranił. Nie wiem, skąd nagle wziął tyle siły, ale wstrząsnął nim. Wygrał tamtą walkę. Nie mogłem w to uwierzyć. Potem powiedział mi "Wracam do półśredniej, ten koleś był po prostu za duży". Whitaker to najlepszy zawodnik z jakim przyszło mi pracować. Był wielki - wspomina trener. - Pernell był odrobinę nieśmiały. Nie chodzi o to, że nie lubił mediów, po prostu robił swoje. Zawsze był cichy przy ludziach, których nie znał.

- Najgorszy moment był wtedy, gdy Andrzej Gołota uderzył Riddicka Bowe poniżej pasa w drugiej walce. To było bolesne, bo Andrzej miał zwycięstwo w kieszeni. Nie było żadnego powodu, by zachować się w ten sposób. Coś jednak się stało i Andrzej się wściekł, a potem zaczął bić za nisko. To było bolesne dla samego Andrzeja i całego teamu, wszystkich powiązanych ludzi. Andrzej mógł wygrać i wygrywał. Sędzia powinien przerwać walkę dla dobra Bowe'a. Gołota nigdy nie zdobył tytułu. Gdyby miał go choć przez jedną walkę, mógłby powiedzieć, że był mistrzem świata. Chciałbym, by Andrzej mógł tak o sobie mówić. Dlaczego mu się nie udało? Jestem trenerem, a nie psychologiem. Nie powinienem odpowiadać na to pytanie. Coś w jego osobowości sprawiało, że w złych chwilach popełniał niewybaczalne błędy - uważa Bloodworth.

- Tysona poznałem, gdy miał 17 lat. Walczył w turnieju Golden Gloves w St. Louis. Sam zakładałem mu rękawice. Na początku nie wiedziałem kim jest ten cały Mike Tyson. Gdy go zobaczyłem, myślałem sobie "za mały i zbyt ubity". Był jednak bardzo szybki. Tego samego dnia o 11 w nocy widziałem jego walkę. Znokautował rywala lewym sierpowym po 30 sekundach. Następnego dnia dostał przeciwnika z Pennsylvani. Był ogromny, wyglądał jak drwal. Stało się dokładnie to samo. Lewy sierpowy po 30 sekundach. Trzeciego dnia też skończył rywala lewym sierpem w pierwszej rundzie. Zadzwoniłem po znajomych. Mówiłem im "zobaczcie tego dzieciaka, będzie mistrzem świata".

- Tyson był miłym chłopakiem. Zawsze był taki dla mnie i mojej żony. Nigdy nie miałem z nim żadnego problemu, to po prostu nierozumiany młody człowiek. Media zrobiły z niego bestię, naginały fakty i przerysowały opowieści. On chyba czuł, że musi robić to, czego od niego wymagają. Uważał, że musi stać się człowiekiem, za jakiego wszyscy go mieli. Imponuje mi jego szczerość. Jest wobec siebie brutalny. Rozumiem go. Musiał przyznać się do błędów przed samym sobą, by stać się nowym, lepszym człowiekiem. Myślę, że teraz jest szczęśliwy. Nic go już nie dręczy. Widziałem go w filmie 'Kac Vegas'. Ma talent artstyczny.

- To kiepska era boksu. Nikt nie wzmocnił znaczenia tytułów. Kliczkowie są dobrzy na takie czasy, bo górują warunkami fizycznymi. Ali, Foreman, czy Louis to byli wielcy mistrzowie. Teraz chyba nie ma żadnego Fraziera czy Alego, a nawet gdyby się taki pojawił, nie jestem pewien, czy Kliczkowie chcieliby z nim walczyć. Ludzie odbierają ich jako pięściarzy dobierających sobie rywali, którzy w ten sposób zapewniają sobie wieloletnie panowanie.

- Tomasz jest już bardzo bliski osiągnięcia poziomu, przy którym będzie mógł pobić Władimira i Witalija. Musi pracować jeszcze nad poruszaniem się. Nie wiemy, co zaprezentować mogą Kliczko. Czasem boksują, czasem przychodzą i atakują. Tomasz musi być gotowy na wszystko. Jego poświęcenie treningom jest bardzo dobre. Najbardziej zaskakuje mnie jego inteligencja. Nie chodzi o to, że pięściarze nie są inteligentni - niektórzy z nich są i to nawet bardzo! Adamek szybko się uczy i potrafi się przystosować. Kiedy coś mu powiesz, on odchodzi i cały czas o tym myśli. Powróci i zrobi to w swoim stylu, ale wyeliminuje błąd. Bardzo szybko przyswaja sobie nowe rzeczy. W niektórych aspektach jest lepszy od Gołoty. Jest też nieco twardszy mentalnie. Tomasz nie jest jednak taki duży, choć zdecydowanie szybszy od Andrzeja. Adamek jest naprawdę bardzo szybki - zapewnia Bloodworth. - Cieszę się, że związałem się z Main Events, kiedy byli na szczycie. Pracowałem z wieloma znakomitymi zawodnikami. Miałem szczęścia, to była wielka przygoda.