GALE BOKSERSKIE, CZYLI JAK SIĘ ROBI SHOW

Marcin Piątek, Polityka

2011-08-18

Bywa już w Polsce, że gale bokserskie organizuje się dla tysięcy ludzi i w halach widowiskowych, a bywa, że kątem, byle zmieścił się ring i trochę krzeseł. Takie imprezy to rzadko show, a jeszcze rzadziej biznes - czytamy w 33. numerze opiniotwórczego tygodnika "Polityka".

Rzeszów, gala Wojak Boxing Night, napięcie rozpisane na pięć walk boksu zawodowego. Druga walka wieczoru kończy się w pierwszej rundzie, po upływie 33 sekund, gdy prawy sierp w wykonaniu Artura Szpilki powoduje u jego rywala, Ramiza Hadziaganovicia, gwałtowną przerwę w dostawie świadomości.

Trzecia walka wieczoru trwa niecałe półtorej minuty. Przeciwnik Damiana Jonaka, Mamadou Thiam, nosi przydomek króla nokdaunów, ale to czas przeszły. Po prawym zamachowym polskiego pięściarza król wiruje między linami. Sędzia liczy, król wstaje, ale widać, że koniec jest bliski. Królewskie męki skraca ktoś z jego narożnika – biały ręcznik frunie w powietrzu.

Czwarta walka wieczoru kończy się w połowie pierwszej rundy. 48-letni Andreas Sidon wchodzi do ringu z fasonem - głowa do góry, pierś do przodu, ciemne okulary. Młodszy o ćwierć wieku Andrzej Wawrzyk nie ma litości. Weterana ringów od upadku ratują liny, w końcu ciężko zwala się na deski. Podrywa się jeszcze na głos sędziowskiego eight!, ale zlokalizowanie rywala jest dla niego zadaniem ponad siły.

Czytaj cały artykuł TUTAJ.