TWARDY JAK SKAŁA ROCKY MARCIANO

Wojciech Czuba, History of Boxing

2011-08-14

O Rockym Marciano (49-0, 43 KO) słyszał chyba każdy, kto choć trochę interesuje się boksem. Ten syn włoskich emigrantów po dziś dzień kojarzony jest z brutalną siłą, uporem i ambicją. Jest doskonałym przykładem pięściarza, który mimo braku predyspozycji fizycznych i olśniewającego talentu, zdołał sięgnąć po najwyższe trofeum w boksie zawodowym - królewski tron wagi ciężkiej.

 Rocco Francis Marchegiano, gdyż tak brzmi pełne imię i nazwisko Rocky’ego, urodził się w rodzinie włoskich emigrantów 1 września 1923 roku, w Brockton w stanie Massachussets. Jego ojciec był szewcem, który zapewniał środki utrzymania ubogiej rodzinie, a matka opiekowała się 6 dzieci.

Od najmłodszych lat Rocky, podobnie jak inni rówieśnicy z jego ulicy, uprawiał różne sporty, w tym oczywiście baseball. Z boksem zetknął się w wojsku i tak spodobała mu się ta dyscyplina, że po zakończeniu służby wziął się ostro za treningi i zaczął walczyć amatorsko. Jego oficjalny rekord nie jest zbyt imponujący - z 12 pojedynków 8 wygrał, a 4 przegrał. Jako zawodowiec debiutował 17 marca 1947 roku, nokautując Lee Eppersona. Następnie, co ciekawe, ponownie powrócił w szeregi amatorów i wywalczył mistrzostwo Nowej Anglii. Po straceniu szansy na występy w kadrze olimpijskiej z powodu kontuzji ręki, postanowił skupić się tylko i wyłącznie na zawodowstwie.

Po znokautowaniu Eppersona wykończył przed czasem piętnastu kolejnych rywali, z których aż dziewięciu nie dotrwało do końca 1. rundy. O młodym bombardierze zaczęło robić się głośno, ale nie brakowało też krytyków, którzy wytykali Rocky’emu niski wzrost, wagę, zasięg ramion i prymitywny styl. Przypomnijmy, że chłopak, który zmiótł całą późniejszą czołówkę wagi ciężkiej, miał tylko 180 cm i ważył około 85 kilogramów. W stosunku do swoich przeciwników był niski, mocno zbudowany, o krótkich, ale bijących z siłą parowego młota ramionach, których zasięg nie przekraczał 172 cm.

Jego recepta na sukces była prosta. Atak i lawina ciosów, którymi zasypywał rywali. W jego arsenale przeważały ciosy sierpowe, którymi ścinał przeciwników niczym drwal drzewa. Był także odporny na uderzenia i nieustępliwy, wielokrotnie też udowadniał w ringu, że uporem i determinacją można złamać każdego.

Zwycięstwami nad Rexem Lane (50-17-3, 34 KO), podstarzałym Joe Louisem (66-3, 52 KO), Lee Savoldem (96-38-3, 71 KO) i Harrym Matthewsem (90-7-6, 61 KO) zapewnił sobie 23 września 1952 roku pojedynek z mistrzem świata wszechwag Jersey Joe Walcottem (51-18-2, 32 KO). Starszy i doświadczony mistrz już w pierwszej rundzie postarał się o nie lada sensację, posyłając młodego siłacza na deski. Wcześniej nikomu się to nie udało, a ponownie sztuki tej dokonał dopiero Archie Moore (185-23-10, 131 KO). Po tym niespodziewanym knockdownie zadanym precyzyjnym lewym sierpowym, Walcott przez 12. rund radził sobie całkiem nieźle, prowadząc u wszystkich sędziów na punkty. Niestety w 13. Rocky wyprowadził potężny prawy sierp, który z niszczycielską siłą eksplodował na szczęce mistrza. Wielu ekspertów do dzisiaj uznaje go za najsilniejszy cios jaki kiedykolwiek wyprowadzono w ringu. Liczenie do ’10’ przez sędziego Charleya Daggerta było tylko formalnością. Nowym królem na tronie najcięższej kategorii został Rocky Marciano!

W rewanżu, który nastąpił w 1953 roku, syn włoskich emigrantów poradził sobie z Walcottem jeszcze szybciej. Tym razem znokautował go już w 1. rundzie. Następnie zmierzył się z groźnym Rolandem LaStarzą (57-9, 27 KO), którego zastopował w rundzie 11. Co ciekawe obaj panowie spotkali się ze sobą w roku 1950 i wtedy po niejednogłośnej decyzji sędziów niespodziewanie lepszy był Rocky. Roland był wówczas faworytem, przystępując do walki z Marciano był niepokonany i miał na koncie 37 zwycięstw. Prezentował ładny dla oka, techniczny boks i eksperci uważali, że łatwo poradzi sobie z nieco prymitywnym Włochem. Jednakże w ringu wszystko toczyło się pod dyktando przyszłego mistrza wszechwag. Mimo, że kilka początkowych rund bezapelacyjnie wygrał LaStarza, to jednak wraz z upływem czasu do głosu zaczął dochodzić twardy jak skała i starszy o 4 lata Marciano. Ostatecznie kibice zgodnie stwierdzili, że to jemu należała się wygrana. Do ich drugiego starcia doszło trzy i pół roku później, a przegraną mieszkającego w Bronksie Rolanda, obserwowało 45 tysięcy widzów, zgromadzonych na nowojorskim stadionie Polo Grounds.

Kolejne wspaniałe bitwy w swojej karierze stoczył Rocky z byłym mistrzem świata Ezzardem Charlesem (93-25-1, 52 KO). Najpierw 17 czerwca 1954 roku po 15 zaciętych rundach pokonał go na punkty, by 3 miesiące później znokautować w 8. odsłonie. Do czasu nokautu Charles zwany ‘Kobrą z Cincinnati’ wyraźnie przeważał i tak rozbił nos mistrzowi, że sędzia w przerwie pomiędzy 7 i 8 rundą zagroził, że przerwie pojedynek. Groźba podziałała na Rocky’ego, który zaraz po gongu rzucił się do huraganowego ataku i zastopował pretendenta, ratując w ten sposób mistrzowski pas.

W kolejnym roku pięściarz z Brockton sprawił straszne lanie Donowi Cockellowi (66-14-1, 38 KO), którego od prawdopodobnie ciężkiego nokautu uratował sędzia ringowy, zatrzymując pojedynek w 9. odsłonie. Ostatnim pojedynkiem w karierze Rocky’ego, był pojedynek z Archie Moorem do którego doszło 21 września 1955 roku. Tego dnia na nowojorskim stadionie Jankesów zasiadło ponad 60 tysięcy widzów. Zdecydowanym faworytem był oczywiście panujący mistrz, na którego bukmacherzy przyjmowali zakłady 4:1. Za tą walkę Rocky miał ponoć otrzymać pół miliona dolarów, natomiast jego starszy aż o 10 lat przeciwnik, 250 tysięcy.

W drugiej rundzie twardy Włoch po raz drugi w ciągu całej kariery, po celnym prawym sierpowym, który trafił idealnie w szczękę, wylądował na deskach. Mimo iż podniósł się szybko na nogi, był wyraźnie zamroczony. Tej wspaniałej okazji do zakończenia walki niestety Archie nie wykorzystał i nie zaatakował zdecydowanie, pozwalając Marciano dotrwać do gongu. W kolejnych odsłonach Rocky stale atakował i w 6. rundzie Moore był dwukrotnie liczony, w 8. rundzie ponownie wylądował na deskach i z opresji wyratował go zbawienny gong. Dzieła zniszczenia dokończył w następnej odsłonie, aplikując ambitnemu pretendentowi całą serię potężnych sierpów, po których ten nie był w stanie stanąć na nogi.

Więcej w ringu nie wystąpił, wieszając rękawice na kołku w wieku zaledwie 33 lat, tłumacząc się kontuzjami. Wielu jednak uważało, iż Rocky nie chciał ryzykować starcia ze wschodzącą gwiazdą Floydem Pattersonem (55-8-1, 40 KO). Nie brakowało również i takich, którzy przyczyn powyższej decyzji doszukiwali się w kłopotach finansowych z menadżerem pięściarza Alem Weillem oraz opromienioną złą sławą, słynną włoską mafią.

Rocky jako jedyny mistrz świata odszedł z ringu niepokonany, zwyciężając 49 rywali z rzędu. Blisko wyrównania jego rekordu był w 1985 roku Larry Holmes, który jednakże w swojej 49. walce uległ Michaelowi Spinksowi. Dla uczczenia zasług, Marciano został włączony do ‘International Hall of Fame’, najwięksi eksperci boksu zawodowego zawsze umieszczają go na swoich listach najlepszych pięściarzy wszechczasów.

Zginął w wypadku lotniczym 31 sierpnia 1969 roku koło Newton w stanie Iowa, zaledwie dzień przed swoimi 46. urodzinami. Kierowana przez niedoświadczonego pilota Cessna podchodząc do lądowania, uderzyła w drzewo. Rocky pozostawił żonę Barbarę oraz 16-letnią córkę Mary i kilkunastomiesięcznego synka Rocco. Wielkiego i uwielbianego przez kibiców czempiona, pochowano na cmentarzu Forest Lawn Memorial Garden na Florydzie.