CZĘSTOCHOWA BOXING CUP - REFLEKSJE

Jakub Biluński, Opracowanie własne

2011-08-07

Proponuję skupienie się na poziomie sportowym gali. Polski boks zawodowy potrzebuje stuprocentowych profesjonalistów. Mistrzowskie tytuły zdobywa się katorżniczą pracą, wysiłkiem na granicy ludzkich możliwości - nieliczne wyjątki w rodzaju Jamesa Toneya potwierdzają regułę.

Podopieczni Andrzeja Gmitruka - Dariusz Sęk, Maciej Sulęcki i Norbert Dąbrowski imponują przede wszystkim poważnym podejściem do zawodu pięściarza. Nawet tak znani promotorzy jak Frank Warren często nie są w stanie upilnować swoich gwiazd - ostatnie głośne przykłady braku profesjonalizmu na Wyspach to Derek Chisora i Kevin Mitchell. Należy zatem docenić przygotowanie fizyczne bokserów Pana Andrzeja - sylwetki gladiatorów pozbawione grama zbędnego tłuszczu, świeżość, moc i kondycja - wszystkie te elementy były relatywnie wysokiej jakości. A zalety czysto bokserskie? Duże postępy z walki na walkę robi Dariusz Sęk - jest w ringu coraz pewniejszy i bardziej różnorodny. Zmiany tempa walki, dobre ''kopnięcie'' i bogaty arsenał ciosów (kapitalne, dotychczas rzadziej używane sierpy!) wywierają prawdziwie głębokie wrażenie, szczególnie gdy są oglądane na żywo. Dojrzałość tego zawodnika wyróżnia go wśród młodych ''półciężkich'' w Europie i pozwala na wymienianie Sęka w gronie potencjalnych przyszłych mistrzów najważniejszych federacji. Omang Boya nie miał najlepszego bilansu, ale ciemnoskórzy bokserzy z Francji są niewygodni, walczą zupełnie inaczej niż większość zawodników zza wschodniej granicy i trudno ich nazwać typowymi journeymanami. Dariusz szybko dostosował się do stylu Francuza i zupełnie go zdominował.

Pewnie zwyciężył również Maciej Sulęcki, choć jego przeciwnik był bardzo przeciętny i hurraoptymizm byłby przedwczesny. Sulęcki ma olbrzymie możliwości techniczne (jego kontry prawą ręką przypominają ''pull counter'', jeden z ulubionych manewrów Floyda Mayweathera), ale realizacja planu taktycznego pozostawiała nieco do życzenia. Korekty Andrzeja Gmitruka pozwoliły Maciejowi na uspokojenie walki. Sulęcki powinien się liczyć w zawodowym boksie, mieszanka talentu, ambicji i mentalności wydaje się być właściwa. Najmniej udany występ zaliczył Norbert Dąbrowski. Wszystko wyglądało dobrze w dwóch pierwszych rundach, gdy prawy prosty Polaka kontrolował zapędy Sjomkina. Estończyk zmienił taktykę i zaczął boksować z kontry, co wyraźnie nie odpowiadało Norbertowi. Walka była wyrównana i choć Norbert świetnie radzi sobie z bokserami agresywnymi, musi poprawić swój boks w sytuacjach, gdy trzeba za rywalem podążać i wywierać presję. Bardzo pozytywne jest zachowanie ludzi Gmitruka poza ringiem. Nie gwarantuje ono zwycięstw, lecz pozbawiona gwiazdorskiej pozy, inteligentna postawa zawodników tej grupy wystawia im dobre świadectwo jako ludziom. 

Powrót Aleksego Kuziemskiego nie rozczarował. Boks oparty na technice i precyzji, boks twardy i szlachetny zawsze był znakiem rozpoznawczym tego pięściarza. Niestety przeciwnik pozostawiał wiele do życzenia, praktycznie nie podejmując walki. Osobiście marzy mi się starcie Aleksego z mistrzem EBU Eduardem Gutknechtem. Byłoby to zwieńczenie wspaniałej kariery Kuziemskiego i szanse Polaka po pełnym obozie przygotowawczym należy ocenić jako spore. Gutknecht to bowiem solidny rzemieślnik, wszechstronność i doświadczenie polskiego wojownika są w stanie przechylić szalę zwycięstwa na jego stronę. Oczywiście walka o mistrzostwo świata jest ciągle możliwa i to właśnie o niej mówił w wywiadzie po walce Kuziemski.

Osobny akapit należy się Michałowi Starbale. Szkoda, że jego pojedynek miał miejsce po walce wieczoru, gdy publiczność nie była już tak gorąca. ''Azazel'' to ciekawy bokser, którego styl dobrze pasuje do zawodowstwa. Niewielu jest w Europie zaawansowanych technicznie, krępych, skutecznych w półdystansie zawodników o bogatym doświadczeniu amatorskim. Michał jest przy tym silny fizycznie. O ''Azazelu'' jeszcze usłyszymy.