NOWE TWARZE WAGI CIĘŻKIEJ - ERIC MOLINA

Redakcja, eastsideboxing

2011-08-02

- Zacząłem boksować w wieku 22 lat. Wcześniej miałem cały czas styczność ze sportem, bo grałem w futbol amerykański czy koszykówkę. Chciałem wciąż pozostać aktywny, dlatego zająłem się pięściarstwem, jednak po stoczeniu czterech walk amatorskich podpisałem kontrakt zawodowy. U mnie w stanie Texas nie było po prostu zbyt dużo zawodników wagi ciężkiej - tłumaczy 29-letni Eric Molina (17-1, 13 KO), który wobec słabej pozycji amerykańskiej kategorii ciężkiej jest uważany za jednego z ciekawszych bokserów rodem z USA. Co prawda przegrał przez nokaut w swoim debiucie, ale później było już znacznie lepiej. Federacja WBC klasyfikuje go obecnie na dwunastym miejscu, a on sam dostał zapewnienie, że gdy w kolejnym występie zdobędzie jeden z regionalnych pasów tej organizacji, wówczas WBC awansuje go do pierwszej dziesiątki.

- Boksuję w sposób niespotykany i na pewno niewygodny dla rywala. Staram się wykorzystywać jego błędy. Ja sam cały czas się jednak uczę i rozwijam każdego dnia. Potrafię mocno bić, a moją najsilniejszą stroną są uderzenia zadawane w kombinacji, czasem złożonej nawet z pięciu ciosów. Najmocniejszą stroną jest inteligencja ringowa - uważa Molina, który rok temu pojechał na sparingi do Guillermo Jonesa i pokazał się z tak dobrej strony, że sławny promotor Don King postanowił podpisać z nim kontrakt.

- Jestem dumny z faktu, iż umowę ze mną podpisał najlepszy promotor świata. Don ma plany względem mnie i wierzę, że sprowadzi mnie na dobrą drogę. Teraz pracuję nad wykorzystywaniem swojego wzrostu i zasięgu ramion oraz nad defensywą. W wadze ciężkiej bokserzy rzadko biją na korpus i nad tym również trenuję - zakończył mierzący 195 centymetrów i ważący niewiele poniżej 105. kilogramów Molina.

- On bije naprawdę bardzo mocno - dodał od siebie trener Erica, Ricky Fisler. Czy Molina będzie więc zbawicielem amerykańskiej wagi ciężkiej?