TWIERDZA KLICZKI BEZ TAJEMNIC

Bartosz Gębicz, Przegląd Sportowy

2011-08-02

Witalij Kliczko formę przed wrześniową walką z Tomaszem Adamkiem buduje w luksusowym ośrodku w Tyrolu. Warunki do treningu ma wymarzone.

Zaledwie godzinę drogi od słynnego Orlego Gniazda swoją górską siedzibę ma Witalij Kliczko. W Going am Wilden Kaiser Ukrainiec w szalonym tempie przygotowuje się do walki z Tomaszem Adamkiem. Ring, na którym pracuje już jego firmowy lewy prosty, zgodnie z tradycją ustawiono na korcie tenisowym.

Pięciogwiazdkowy kompleks Stanglwirt (najtańsze pokoje ponad 100 euro za dobę) przyciąga do Tyrolu VIP-ów z całego świata. Bawili w nim między innymi prezydenci Jimmy Carter i Vaclav Klaus, kanclerz Helmut Kohl czy obecna sekretarz stanu USA Hillary Clinton. W maju ćwiczyła tu kadra austriackich skoczków z Thomasem Morgensternem i Gregorem Schlierenzauerem na czele, do ośrodka chętnie zagląda również Franz Beckenbauer oraz wielu celebrytów. Ale to bracia Kliczkowie podejmowani są tutaj po królewsku. I nic w tym dziwnego! Przecież to właśnie oni wracają w te strony najczęściej i najchętniej.

– Trudno byłoby znaleźć inne równie energetyczne miejsce. Tylko tu jestem w stanie tak dobrze przygotować się do kolejnych pojedynków – przyznaje Witalij Kliczko, zachwalając góry, powietrze, ciche noce, wodę z lokalnego źródła oraz mleko i sery z tutejszego gospodarstwa.

Rzeczywiście, 40-letni rywal Adamka w „twierdzy Stanglwirt" może się czuć jak w raju. Ma do dyspozycji wszystko, czego dusza zapragnie: basen, pole golfowe, stadninę, siłownię, świetnie wyposażone centrum odnowy biologicznej plus mnóstwo szlaków rowerowych i wspinaczkowych w okolicy. A wieczorami zostaje mu jeszcze relaks przy stole bilardowym lub pingpongowym. Do luksusowego schroniska, w którym kwateruje nieco wyżej, spaceruje się wprawdzie godzinę, lecz tę wycieczkę da się łatwo skrócić – jazda quadem zajmuje ledwie kilka minut.

Cały artykuł przeczytasz we wtorkowym "Przeglądzie Sportowym".